niedziela, 19 kwietnia 2015

„Czarnobyl” Francesco M. Cataluccio

foto: archiwum własne
Reportaż przeczytany na spotkanie Domowego Klubu Książki vel Sabatowa. Muszę przyznać, że spodziewałam się (i nie tylko ja) czegoś innego, większej ilości informacji na temat samej katastrofy reaktora jądrowego, a trochę mniej przemyśleń i przeżyć ze strony autora, ale po kolei. Pierwszy rozdział książki to próba wyjaśnienia pochodzenia nazwy miejscowości. Jedna z hipotez mówi, że być może wywodzi się ona od rośliny bardzo dobrze znanej w ziołolecznictwie- bylicy piołun. Ziele piołunu jest goryczkowym surowcem aromatycznym, pobudza apetyt, zwiększa wydzielanie soków trawiennych i wykazuje działanie żółciotwórcze. Ze względu na to, że zawiera tujon, o działaniu toksycznym na ośrodkowy układ nerwowy, nie wolno używać go w dużych ilościach. Herba Absinthii służy do sporządzania Vermutów, absyntu, a niektóre jego gatunki do wyrobu win*. Piołun jest tu na tyle ważny, że staje się klamrą otwierającą i zamykającą reportaż. Ostatni fragment będący cytatem z Apokalipsy Św. Jana (8, 10-11) zawiera wzmiankę o tej tajemniczej roślinie (gwiazda, która spada z nieba i czyni wody gorzkimi, niezdatnymi do picia). Nagromadzenie wątków w tej krótkiej książce jest przeogromne. Autor opisuje wycieczkę do Czarnobyla. Pisze również o swojej służbie wojskowej i jak bez żadnych kwalifikacji został plutonowym psychiatrą. Opowiada także o katastrofie w Seveso i związanej z nią ogromnej emisji toksycznych dioksyn do atmosfery. Dużo w tej książce wzmianek o historii Czarnobyla sięgającej 1193 roku, o trudnych relacjach polsko-ukraińsko- żydowskich, o buncie atamana Chmielnickiego, o tym jak Kozacy mordowali Żydów. Cataluccio bardzo obszernie opisał kolektywizację wsi i związany z nią głód- hołodomor. W latach 1929- 1933 zmarło z powodu głodu co najmniej siedem milionów ludzi. 23 października 2008 roku w wyniku rezolucji Parlamentu Europejskiego hołodomor uznano za „zbrodnię przeciwko ludzkości”. Wszystkie rozważania autora podparte są słowami znakomitych pisarzy i poetów rosyjskich (m.in. Dostojewskiego, Bułhakowa, Gogola). Pojawiają się obszerne fragmenty tekstów Grossmana i Aleksijewicz. Autor wspomina także poematy symfoniczne – Musorgskiego i Rimskiego- Korsakowa oraz malarstwo Goi. W rozdziale poświęconym katastrofie pojawiają się wspomnienia ludności, lekarzy. Cataluccio przedstawia przyczyny katastrofy, jej przebieg i następstwa, pisze także o niepełnej świadomości wypadku wśród państw ościennych. W ostatnim rozdziale autor wyraża obawy związane z przekształcaniem Czarnobyla w swego rodzaju upiorny „radioaktywny Disneyland”. To miejsce pamięci zamienia się powoli w „cyrk na kółkach” nastawiony na zyski z turystyki. Nagromadzenie wątków w tej książce, zbyt skąpe informacje na temat samej katastrofy, a z drugiej strony obszerne opisy przeżyć autora, nie zawsze związanych z Czarnobylem czynią ten reportaż trudnym w odbiorze, zagmatwanym, wręcz chaotycznym, pozostaje pytanie jaki był zamysł twórcy i co tak naprawdę chciał przekazać? Warto oczywiście przeczytać tę książkę, ale z odpowiednim nastawieniem- wiedzy na temat katastrofy reaktora jądrowego jest tu mniej niż na Wikipedii.

*Informacje na temat ziela piołunu pochodzą z "Farmakognozji" Stanisława Kohlmunzera.



***
Przez pierwszą część spotkania towarzyszył nam czujny wzrok kota Puszkina (tak tak właśnie tego z Kroniki Kota Nakręcacza), w którym jestem zakochana po uszy ^^ Następnie Puch znudzony dyskusją udał się na spoczynek. 
foto: archiwum własne, Kot Nakręcacz- Puszkin <3

Protokół ze spotkania made by Natalia znajdziecie tu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz