wtorek, 23 grudnia 2014

“Królowa Południa” Arturo Pérez-Reverte

foto: archiwum własne
Nigdy jeszcze przedświąteczne porządki nie sprawiały mi tyle radości, a to za sprawą audiobooka “Królowa Południa”. Z książką w wersji papierowej znam się od dawna, zapoznałam się z nią dokładnie jedenaście lat temu. Zresztą zwykle nie biorę się za słuchanie dopóki nie przeczytam powieści. Mam pamięć wzrokową i łatwiej jest mi się skupić, gdy tekst mam przed oczami. Z dzieciństwa wyniosłam przekonanie, że jeśli ktoś mi coś czyta to zapewne chce mnie uśpić, dlatego z audiobooków korzystam bardzo rzadko. Piekłam, gotowałam, szorowałam podłogi, łazienki, ścierałam kurze, prasowałam z taką werwą, że obecnie nie czuję nóg i pleców. Mój umysł w czasie wykonywania tych prozaicznych czynności przeniósł się w niebezpieczny świat narkotykowych karteli, znakomitych policyjnych pościgów z wykorzystaniem helikopterów i szybkich łodzi motorowych, intryg i zdrad. Pucowałam i z wypiekami na twarzy zasłuchiwałam się w opowieść o Teresie Mendozie, kobiecie, której udało się to, co udaje się niewielu. Ze zwykłej, pospolitej, kiepsko ubranej dziewczyny gangstera przemieniła się w cesarzową mafijnego półświatka, największą organizatorkę przemytu narkotyków na Morzu Śródziemnym i ikonę stylu. Tajemnicą jej sukcesu był upór w dążeniu do celu, silna wola i niesamowita głowa do interesów, a także siła przekonywania innych do swoich racji. Dodałabym tu jeszcze pewien rodzaj powściągliwości, który ją cechował. Cicha jak myszka dokładnie obserwowała mężczyzn zajmujących się szmuglowaniem narkotyków, uczyła się, w głowie układała plany. Mogła to robić swobodnie, gdyż przez przedstawicieli płci brzydkiej traktowana była z pobłażliwym lekceważeniem i mało kto zauważał jakieś inne atrybuty będące w jej posiadaniu, poza pięknym biustem i zgrabną tylną częścią ciała. Przeżyła wiele miłości, które niestety nie zakończyły się dobrze. Po jednej z przemytniczych akcji trafiła do więzienia. Silny wpływ na dalsze jej losy wywarła przyjaźń ze współwięźniarką- Patricią. W zasadzie dzięki Pati zaistniała na dobre w narkotykowym biznesie, przyjaciółka namówiła ją do wydobycia i następnie sprzedania pół tony kokainy, które kiedyś zniknęło podczas transportu, a o którym współwięźniarka Teresy Mendozy wiedziała, gdzie dokładnie jest ukryte. Za wyjątkiem tej jednej sytuacji narkotyki szmuglowane przez kobietę nigdy nie były jej własnością, ona jedynie odpowiadała za transport. Bardzo sprytnie. Równolegle do wątku Królowej Południa Reverte przedstawia opowieść o byłym dziennikarzu, obecnie pisarzu, który po kolei odwiedza osoby mające w przeszłości styczność z główną bohaterką. Zbiera on materiały do książki, która ma opisywać losy przedsiębiorczej kobiety, dzięki temu jej historię poznajemy z kilku perspektyw. Autor nie ogranicza się do opisywania kartelu z Sinaloa, w powieści pojawiają się też gangsterzy rosyjscy, włoscy, kolumbijscy, hiszpańscy. Bardzo podobały mi się nawiązania do “Hrabiego Monte Christo” pióra Aleksandra Dumasa, nie tylko jest to ulubiona powieść Teresy Mendozy, ale też jej losy są zaskakująco podobne do losów Edmunda Dantèsa, dodajmy jeszcze do tego wątek skarbu ukrytego przy charakterystycznych skałach. Reverte fantastycznie opisuje ucieczkę bohaterki z Meksyku, strzelaniny, mafijny kodeks- za zdradę płaci życiem cała rodzina. Autor porusza również temat skorumpowanych polityków i stróżów prawa. Nadal niezmiennie, po jedenastu latach, polecam tę książkę, zwłaszcza zainteresowanym tematem Mafii. Teresa Mendoza z pewnością zasłużyła na swoje własne corrido.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz