sobota, 15 sierpnia 2015

„Klub Dumas” Arturo Pérez-Reverte

"Gdy rzecz dotyczy literatury, inteligentny czytelnik skorzysta, nawet jeżeli strategia gry uczyni zeń ofiarę. Podzielam pogląd, że rozrywka jest doskonałym motywem do gry. A także do czytania powieści bądź ich pisania." 
"Klub Dumas" Arturo Pérez-Reverte

foto: archiwum własne


„Klub Dumas” hiszpańskiego pisarza, autora między innymi „Królowej Południa”, „Fechmistrza”, „Szachownicy flamandzkiej”, „Cmentarzyska bezimiennych statków”, to solidna porcja literatury przygodowej z elementami kryminału i powieści gotyckiej. Mamy do czynienia z wielopoziomową grą, pomiędzy czytelnikiem a autorem, który wielokrotnie zdaje się puszczać do nas oko, bohaterami, silnymi, wyrazistymi postaciami, a nawet narratorami i pisarzami wymienionymi w powieści. Dwa znakomite dzieła - „Wino andegaweńskie”, czyli 42 rozdział „Trzech muszkieterów” Aleksandra Dumasa oraz „Dziewięcioro wrót do królestwa cieni” autorstwa Aristide Torchii trafiają w ręce Lucasa Corso, tropiciela rzadkich książek. Co łączy te dwie pozycje? To zagadka, nad którą głowi się główny bohater. Ciekawszy wątek, moim zdaniem, to ten dotyczący „Dziewięciorga wrót”. Corso ma za zadanie sprawdzić autentyczność trzech egzemplarzy, które zachowały się do naszych czasów. Podejrzewa się, że w którymś z nich (a może we wszystkich trzech?) Torchia ukrył klucz służący do przyzywania sił ciemności, Szatana. Zagadkowe ryciny, tabele porównawcze na podobieństwo tych użytych przez Umberto Eco przy badaniu Hanau pozwalają czytelnikowi rozwiązywać rebus ukryty w książce wraz z Lucasem Corso. Jest to fascynująca zabawa. Na kartach powieści odkrywamy świat bibliofili, kolekcjonerów, znakomitych introligatorów. Tajemnicze powiązania, czasami brutalność i bezwzględność w dążeniu do celu – zdobycia rzadkich egzemplarzy cennych woluminów, mogą budzić przerażenie. Smaczku historii dodają postacie kobiece – Liana Taillefer, hojnie obdarzona przez naturę, nie waha się używać swych wdzięków do niecnych celów, prawdziwa femme fatale, zielonooka Irene Adler (jedyna kobieta, która swego czasu pokonała Sherlocka Holmesa), opiekunka Corso, która wielokrotnie ratuje go z opresji, „zakochany diabeł” oraz literaturoznawczyni, baronowa Frida Ungern z rozbrajającym uśmiechem i błyskotliwym umysłem. Każdy rozdział „Klubu Dumas” poprzedzony jest cytatem, pochodzą one głównie z powieści przygodowych, historycznych, z gatunku „płaszcza i szpady”, a także z kryminałów. Nie budzi zdziwienia fakt, że najczęściej przytaczanym autorem w książce jest  Aleksander Dumas. Reverte przywołuje też wiele faktów z biografii słynnego powieściopisarza. Ciekawe ile z dzieł mistrza zostało napisane jego ręką, a ile z pomocą ghostwritera – Augusta Maqueta? Przygody Corso, krążenie między Paryżem, Toledo, Sintrą, Meung, fascynująca zagadka, tajemnicze morderstwa, ciekawi bohaterowie, bogactwo cytatów i nawiązań sprawiają, że przy tej lekturze nie sposób się nudzić. Każdy, kto kocha książki, znajdzie tu coś dla siebie. Zaskakująco trafna jest diagnoza rynku wydawniczego postawiona przez Reverte w pierwszym rozdziale powieści: "Stanowczo zbyt wielu ludzi wydaje dwustustronicowe opisy własnych wstrząsających przeżyć doznanych podczas przeglądania się w lustrze" .
„Klub Dumas” omawiałyśmy w ramach spotkań Domowego Klubu Książki u Natalii z Kroniki Kota Nakręcacza. Rzadko bywamy tak jednomyślne w swoich ocenach, a powieść bardzo nam się podobała. Warto przy okazji wspomnieć film Romana Polańskiego zatytułowany „Dziewiąte wrota”. Jest to dosyć luźna adaptacja powieści. Z „Klubu Dumas” pozostał jedynie klub, rękopis „Wina andegaweńskiego” i wszelkie nawiązania do Aleksandra Dumasa zniknęły. Postacie wyglądają inaczej, Flavio La Ponte (przyjaciel Corso) ginie prawie na początku, Boris Balkan okazuje się być mózgiem całej afery, a postać Varo Borji całkowicie znika. Literacki klub Dumas to w filmie okultystyczna sekta. Za to Johnny Depp w roli Lucasa/Deana Corso jest znakomity. Uważam też, że zakończenie stworzone przez Romana Polańskiego jest dużo lepsze, niż to przedstawione w powieści. Warto przeczytać książkę i obejrzeć film, polecam.


foto: Natalia Szumska, Kronika Kota Nakręcacza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz