piątek, 29 września 2017

„Nocne czuwanie” Sarah Moss

„Najsłodsza mama - jedyna osoba na świecie, która kocha tak, jak nikt nigdy nie pokocha.” 
„Smażone zielone pomidory” Fannie Flagg 


foto: Czwarta Strona


Sarah Moss jest pisarką, podróżniczką i nauczycielką akademicką. Opublikowała pięć powieści The Tidal Zone, Signs for Lost Children, Bodies of Light, Night Waking (omawiane „Nocne czuwanie”) and Cold Earth oraz reportaż Names for the Sea: Strangers in Iceland, w którym opowiada o swoim pobycie w Reykjaviku w latach 2009-2010. Moss jest ponadto autorką książek dotyczących brytyjskiej literatury epoki romantyzmu. 

„Nocne czuwanie” mocno koresponduje z moją poprzednią lekturą, czyli „Żałując macierzyństwa”. Jednak z pewnością sposób przedstawiania problemów około macierzyńskich przez Sarę Moss zdecydowanie bardziej przypadnie czytelnikom do gustu niż naukowe podejście do tematu, prezentowane przez Ornę Donath. 

Bohaterką powieści jest historyczka Anna, która na czas opiekowania się dziećmi zawiesiła naukową karierę na uczelni (nie zrezygnowała jednak całkowicie z pracy i stara się napisać książkę) i wraz z mężem przeprowadziła się na odludną wysepkę Colsay, odziedziczoną przez mężczyznę w spadku. Anna obarczona obowiązkami domowymi i opieką nad dziećmi przestaje sobie radzić z poskramianiem codziennej rzeczywistości, a kumulowana miesiącami złość zaczyna znajdować upust w najmniej odpowiednich momentach. Niefrasobliwy Giles, mąż kobiety, zdaje się nie zauważać problemów żony. Jest całkowicie pochłonięty swoimi zawodowymi obowiązkami – obserwacją zagrożonego wyginięciem gatunku ptaków, maskonurów, zamieszkujących skaliste wybrzeża wysepki. Małżonkowie w międzyczasie przygotowują na wyspie domek, w którym zamierzają przyjmować letników. 

Anna chwyta się całkiem słusznego sposobu walki z ponurą rzeczywistością, każdej opisywanej przez nią sytuacji towarzyszy nieco wisielcze poczucie humoru. Jest to niewątpliwie jeden z atutów książki, ironiczne, inteligentne żarty rozładowują atmosferę i na chwilę pozwalają bohaterce zapomnieć o sytuacji, w której się znalazła. Daleko od domu, od przyjaciół, w starym domostwie, gdzie często brakuje ogrzewania i oświetlenia, a o zmywarce można tylko pomarzyć, pozostawiona sam na sam z dziećmi Anna, usiłuje wyszarpać chwilę z napiętego planu dnia na pisanie książki (deadline już prawie minął). 

Sytuacja komplikuje się, gdy podczas sadzenia drzew, odkryte zostają kości małego dziecka. Instynkt historyka podpowiada Annie, że za tym znaleziskiem kryje się mroczna opowieść, w której rodzina Gilesa odegrała znaczącą rolę. Nie będę opowiadać czytelnikowi, do czego doprowadzi kobietę prywatne śledztwo, nie napiszę również jak potoczą się dalsze losy małżeństwa, nie powiem także jak będą zachowywać się pierwsi letnicy, którzy dotrą na Colsay. Zachęcam do sięgnięcia po książkę, tam wnikliwy czytelnik znajdzie wszystkie odpowiedzi. 

Codzienne zmagania Anny z rzeczywistością przeplatane są listami („Nocne czuwanie” to także częściowo powieść epistolarna) May, pielęgniarki wysłanej na Colsay przez właścicieli wyspy, w XIX wieku, celem odkrycia, co lub kto kryje się za nieprawdopodobnie wysoką śmiertelnością tamtejszych noworodków. Jest to niewątpliwie jeden z najciekawszych wątków w książce. 

„Nocne czuwanie” to powieść przede wszystkim o swoistej kobiecej dychotomii. Jak pogodzić bycie matką z jednoczesnym rozwojem kariery i dążeniem do spełnienia zawodowego? Nie sądzę, by udało się tego dokonać bez pomocy, zaangażowania, ze strony partnera i rodziny. Książka Sary Moss to również smutna opowieść o małżeństwie, które zboczyło ze wspólnej drogi, czy bohaterom uda się wkroczyć na ścieżkę kompromisu, zbudować dla siebie nową wspólną przestrzeń? Polecam tę lekturę. 

Nie byłabym sobą, gdybym nie wytknęła jednego „ale”. Mam nadzieję, że zarówno tłumaczka - Paulina, jak i Monika - redaktorka mi wybaczą, bo sprawa nie dotyczy ich wyśmienitej pracy, tylko korekty. Lata temu, żeby nie marnować zbytnio czasu, którego i tak mam niewiele, ustanowiłam taką niepisaną zasadę, że jeśli zauważę w książce więcej niż pięć błędów nie czytam dalej. W tym wypadku musiałabym skończyć lekturę już w połowie. Pod koniec czytania naliczyłam już szesnaście błędów, a czytałam „Nocne czuwanie” późną porą, na wakacjach, po kieliszku bądź dwóch wina, więc moja percepcja była ograniczona. Ja rozumiem, że błędy w wydanych książkach zdarzają się wszędzie (za wyjątkiem jednego wydawnictwa), ale taka ich ilość trochę zaburza odbiór, skądinąd ciekawej lektury. 

„Nocne czuwanie” Sarah Moss 
tłumaczenie: Paulina Surniak 
tytuł oryginału: Night Waking 
data wydania: 14 czerwca 2017 
ISBN: 9788379766765 
liczba stron: 488

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz