czwartek, 29 czerwca 2017

„Turcja. Obłęd i melancholia” Ece Temelkuran

„A szczyt niesprawiedliwości to: uchodzić za sprawiedliwego nie będąc nim.” 
„Państwo”, księga II, Platon 

foto: Książkowe Klimaty


Ece Temelkuran jest autorką powieści i komentatorką polityczną, a z wykształcenia prawniczką. Jej teksty ukazywały się zarówno w prasie rodzimej, jak i międzynarodowej (m.in. w The Guardian, Newstatesmen czy Le Monde Diplomatique). Mieszkała w Turcji, Libanie i Tunezji. Temelkuran często podejmuje tematy uznawane przez rząd turecki za kontrowersyjne, takie jak prześladowania Kurdów, problematyka ormiańska, prawa kobiet oraz wolność słowa. W tym roku odwiedziła Polskę, w ramach festiwalu Big Book Festival 2017. W naszym kraju wydano trzy książki autorki: „Taniec w rytmie rewolucji” (PWN 2013), „Odgłosy rosnących bananów” (Książkowe Klimaty 2016) oraz „Turcja. Obłęd i melancholia” (Książkowe Klimaty 2017). 

Przez długie lata Turcja stawiana była za wzór innym bliskowschodnim krajom. Amerykańscy i europejscy dyplomaci oraz dziennikarze prześcigali się wzajemnie w peanach na cześć Recepa Tayyipa Erdoğana i jego muzułmańskiej wersji demokracji. Drobne pęknięcia na tym idealnie gładkim wizerunku, takie jak prześladowania polityczne, aresztowania dziennikarzy, ograniczanie wolności obywateli, uważane były za sprawy marginalne, zwłaszcza, że w grę wchodziło udowodnienie całemu światu, że ustrój demokratyczny w państwach arabskich ma rację bytu i sprawuje się wręcz doskonale. Kolejnym argumentem, aby nie wspominać zbyt głośno potknięć tureckiego rządu była kwestia uchodźców. I tu Erdoğan jawił się Zachodowi jako istny wybawiciel, człowiek zatrzymujący falę zagrażających nam obcych, którzy (nie jest istotne w tym momencie, że uciekają przed śmiercią i prześladowaniami z obszarów objętych wojną) zdemontowaliby zaraz po wylądowaniu na naszej ziemi ukochaną demokrację, zabrali nam wolność. Oczywiście nie była to przysługa darmowa, nie chodziło też o euro, które popłynęły w stronę Turcji wartkim strumieniem, aby rozwiązać, rzecz jasna tymczasowo, ten palący problem. Chodziło o to, że prezydent Erdoğan zyskał cenną kartę przetargową i jednocześnie obietnicę, że nikt nie będzie mu właził z butami w tureckie zawirowania polityczne. I oto stało się: 16 kwietnia 2017 Turcja zmieniła ustrój z parlamentarnego na prezydencki, a dziś na czele kraju stoi jeden człowiek (od prawie 20 lat ten sam nawiasem mówiąc), który dzierży w swoich rękach pełnię władzy. 

Książka „Turcja. Obłęd i melancholia” opowiada pięknie o tym, jak doszło do tego, że Recep Tayyip Erdoğan zaistniał jako polityk. Co sprawiło, że dotarł na sam szczyt i pokochały go całe rzesze wyborców? Otóż wódz ma misję, do 2023 roku Turcja ma się odrodzić jako wielkie Imperium Osmańskie, czerpiąc z tradycji, ale jednocześnie jedną nogą będąc w nowoczesności (czy nie przypomina to przypadkiem naszych odwołań do wielkiego Imperium Lechitów? oczywiście osmańska potęga to historia prawdziwa, Imperium Lechitów niekoniecznie). Temelkuran barwnie opisuje wszelkie działania rządu powodujące ograniczenie swobód obywatelskich, protesty, które kończą się użyciem gazu łzawiącego i pałek, a także demagogiczne wiece wyborcze. Kluczowa jest tu retoryka dzieląca naród na dwa obozy – my i wy. „My” to oczywiście rząd i jego wyborcy, prawdziwi patrioci, a „wy” to element o nowoczesnych, skrajnie liberalnych poglądach, artyści i dziennikarze niesprzyjający AKP (Partia Sprawiedliwości i Rozwoju), krótko mówiąc wrogowie ojczyzny (czy to również nie brzmi znajomo?). 

Ece Temelkuran jest naturalnie jedną z tych zbuntowanych, patrzących rządowi na ręce i krytykujących. Nie boi się głośno i dosadnie wypowiadać o zdarzeniach nękających jej kraj. Pierwsza część książki obfituje w opisy wydarzeń historycznych, buntów, zmian w prawie i ustroju, od zdobycia Stambułu 29 maja 1453 roku, poprzez czasy Wielkiej Porty, aż po pojawienie się Mustafy Kemala Atatürka. Oczywiście wydarzenia nakreślone są schematycznie, a autorka podobnie jak w swoich poprzednich książkach raczej stroni od chronologii. Pozwala jej na to zabieg, polegający na przedstawianiu poszczególnych scen w formie fotografii, zamiast czytać nudny historyczny tekst, czytelnik otrzymuje wyimki z różnych ważniejszych wydarzeń, tak jakby Temelkuran w naszej obecności przeglądała stary, rodzinny album. Narracja zaś wartko płynie dalej. 

Po fotografiach pora na część współczesną. Ece Temelkuran opisuje tu między innymi referendum konstytucyjne z 2010, które przeprowadzono z zamiarem „poprawienia” ustawy zasadniczej celem udoskonalenia jej i wprowadzenia w kraju pełni demokracji, w rzeczywistości chodziło o zmianę składu Sądu Konstytucyjnego na taki, który popierałby rząd. To właśnie w tej części książki znaleźć możemy dość frapujące zdanie: Partia rządząca, której ordynacja wyborcza zapewniła już pełną kontrolę nad legislatywą i egzekutywą, teraz zyskała wpływ na sądownictwo- ostatnią niezależną władzę w państwie. Warto również pochylić się nad mechanizmem, według którego rządząca obecnie partia AKP zdobywa władzę i ją utrzymuje. Autorka cytuje za politologiem Fethim Açıkelem: Ideologiczne zwycięstwo polega na zdolności do przenoszenia negatywnej energii tłumów na wyższy poziom polityki i upowszechnieniu optymistycznej wiary, że negatywizm społeczny rozładuje się w dążeniu do wyższego celu. Nagromadzenie energii opozycyjnej, wynikające z niezadowolenia społecznego, zostaje opóźnione dzięki obietnicy przyszłego zwycięstwa […].[Uświęcona ofiara] skupia rzesze ubogich wokół jakiegoś na wpół wiarygodnego, na wpół agresywnego telos [celu], które przyswajane jest na poziomie duchowym, i zarządza negatywną energią społeczeństwa

Dlaczego zatem Turcy pozostają bierni, nie buntują się, a ostatni pucz zgodnie z opinią światowych ekspertów został wyreżyserowany przez Erdoğana i dzięki temu przedstawieniu mógł on niezwłocznie pozbyć się niewygodnych dla niego dowódców (osłabiając przy tym armię)? Odpowiedź tkwi w wyborczych obietnicach, w „wyciąganiu pomocnej dłoni do potrzebujących”. Społeczeństwo uzależnione od rządowej pomocy nie buntuje się, a wszelkie perspektywy jej utraty napawają je przerażeniem. Warto także zwrócić uwagę na częste zmiany systemu edukacyjnego w Turcji. Wywołują one nie tylko przepaść międzypokoleniową, ale różnice w wykształceniu można zaobserwować u ludzi, u których różnica wieku nie przekracza pięciu lat. Jakie są tego konsekwencje? Według autorki przede wszystkim atrofia wspólnych zasad społecznych, a także spadek jakości nauczania, który zdefiniuje przyszłość. 

Opowieść Ece Temelkuran o Turcji kończą wybory z 7 lipca 2015 roku, w których AKP pierwszy raz nie uzyskała większości w Wielkim Zgromadzeniu Narodowym. Niestety mimo wielkich nadziei pokładanych przez autorkę w demokratyzacji parlamentu, gdzie po raz pierwszy udało się wprowadzić aż 81 członków HDP (Ludowa Partia Demokratyczna), rząd szybko uporał się z brakiem możliwość uformowania koalicji. Pod koniec sierpnia prezydent Erdoğan zarządził wcześniejsze wybory, odbyły się one 1 listopada 2015 roku. Odtąd jedynie słuszna AKP ponownie rządzi niepodzielnie w Turcji. 

Książka „Turcja. Obłęd i melancholia” jest jak uderzenie obuchem w głowę. Zatrważa podobieństwo pewnych procesów, które miały i mają miejsce w Turcji do wydarzeń, z którymi mamy do czynienia w Polsce. Coraz częściej kołacze mi w głowie myśl, że zgubiliśmy coś po drodze. Nie ma w tym kraju żadnej kultury politycznej, ani opozycji z prawdziwego zdarzenia. A co do protestów odnoszę wrażenie, że rządzący wzięli sobie do serca powiedzenie „psy szczekają, a karawana jedzie dalej”. Serdecznie polecam lekturę najnowszej książki Ece Temelkuran, ku przestrodze. 

„Turcja. Obłęd i melancholia” Ece Temelkuran 
tłumaczenie: Łukasz Buchalski 
tytuł oryginału: Turkey: The Insane and the Melancholy 
data wydania: kwiecień 2017 
ISBN: 9788365595430 
ilość stron: 270

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz