wtorek, 26 sierpnia 2014

“Rozmowy telefoniczne” Roberto Bolaño

Bardzo długo, bo ponad rok, zwlekałam, zanim sięgnęłam po tego chilijskiego pisarza. Powodem była jego niechęć do jednej z moich ulubienic- Isabel Allende. (Tym bardziej dla mnie niezrozumiała, że autor sympatyzował z jej wujem Salvatore Allende.) W końcu zdecydowałam, że już czas zapoznać się bliżej z jego twórczością. W tym celu wybrałam opowiadania. Już sam wybór cytatu wstępnego: "Któż lepiej zrozumie mój strach niż pan?" (Czechow) świadczy o fascynacji rosyjską literaturą. (I nie tylko, autor był zagorzałym zwolennikiem komunizmu.) Wspomnienie Puszkina, Czechowa, Bułhakowa, Dostojewskiego, Gogola przewija się w wielu utworach. “Rozmowy telefoniczne” podzielone są na trzy części, w pierwszej i drugiej mamy po pięć opowiadań, w ostatniej cztery. W sumie czternaście perełek, a każda inna. Mamy tu pisarzy nieustannie biorących udział we wszelkich dostępnych konkursach literackich, przybiera to wręcz chorobliwą formę, jak w opowiadaniu “Sensini”. Mamy autorów, niedocenianych początkowo, a następnie dochodzących do głosu z pomocą sprzyjających okoliczności politycznych, jak Henri Simon Leprince (utwór o tym samym tytule). Poetów szalonych, jak Enrique Martin, ścigających UFO i świadków spotkań trzeciego stopnia. Pisarzy rywalizujących ze sobą, żartujących z siebie nawzajem (“Literacka przygoda”). Tytułowe “Rozmowy telefoniczne” przedstawiają natomiast toksyczny związek, który kończy się morderstwem. Galeria osobliwych postaci, ich związków, obserwacja ich relacji z otoczeniem, to clou opowiadań Bolaño - poza pisarzami, Robak, rosyjscy mafiosi, gwiazda filmów porno, dwie starsze panie z psami uciekające przed czyhającym na nie zabójcą, policyjni detektywi, nieszczęśliwe, tajemnicze kobiety. W niektórych historiach, takich, jak chociażby “Detektywi” autor przemyca wątki autobiograficzne. Opisuje swój kilkudniowy pobyt w więzieniu w Chile podczas zawirowań politycznych, puczu wojskowego generała Pinocheta. Odsunięto wtedy (w 1973 roku) od władzy Salvatore Allende, z którym Bolaño sympatyzował, a więzienia zasiliły rzesze jeńców politycznych. Pisarzowi na pomoc pośpieszyli pracujący jako tytułowi “Detektywi” koledzy z licealnej klasy. Po latach znajomy autora odniósł się krytycznie do opisu tych wydarzeń, wyraził wręcz wątpliwości czy w ogóle w 1973 roku Bolaño znajdował się w Chile. Podejrzewa się, że historie, w których występuje tajemniczy B. to również zakamuflowane epizody z życia autora. Mi odpowiada jego gawędziarski styl pisania, być może nie podzielam wszystkich fascynacji literackich, ale jedna rzecz zdecydowanie przykuła moją uwagę- nawiązanie do “Przemiany” Kafki w pierwszym opowiadaniu, skąd mój umysł zawędrował do “Samsa in Love” Murakamiego. Od razu poczułam, że to nie będzie ostatnia książka Bolaño jaką przeczytam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz