piątek, 15 lipca 2016

„Pokolenie dżihadu” Petra Ramsauer

Martin Chulov, brytyjski dziennikarz ‘Guardiana’, przez dwa lata zbierał informacje, zanim w grudniu 2014 roku udało mu się udowodnić, że w zakładzie karnym Camp Bucca, na oczach Amerykanów, powstała sieć, która była zaczątkiem powołanego do życia w tym właśnie roku tzw. Państwa Islamskiego, z jednym z więźniów jako jego szefem. Dziewiętnastu z dwudziestu członków ścisłego kierownictwa tzw. Państwa Islamskiego było wcześniej więźniami Camp Bucca.” 
„Pokolenie dżihadu” Petra Ramsauer

foto: MUZA SA


„Pokolenie dżihadu” to znakomity reportaż wiedeńskiej dziennikarki, Petry Ramsauer, dotyczący bojowników tzw. Państwa Islamskiego. Nie tylko odsłania on kulisy proklamowania kalifatu na zawładniętych przez ISIS terenach Syrii i Iraku, ale także, a może przede wszystkim, opowiada o młodych ludziach, którzy decydują się na walkę ramię w ramię z dżihadystami. 
O tym, jakie są ich motywacje, dlaczego decydują się zostawić rodzinę, porzucić europejskie korzenie można było przeczytać już wcześniej, w licznych raportach takich jak chociażby „Homo dżihadicus”, autorstwa Macieja Falkowskiego i Józefa Langa, opublikowany przez Ośrodek Studiów Wschodnich. To, co zasługuje na uwagę w książce Petry Ramsauer to fakt, że osobiście rozmawiała z większością bohaterów swojego reportażu. 
Autorka przez lata była korespondentką na Bliskim Wschodzie, posiada liczne kontakty ułatwiające jej dostęp do źródeł informacji. Starała się dotrzeć głębiej, do samego sedna. Przedstawiła szereg indywidualnych historii, a w wielu miejscach zadała kłam temu, co się powszechnie sądzi. Przykładem niech będzie rozdział książki zatytułowany „Kobiety czynu”. 
Młode dziewczyny nie wyjeżdżają do Syrii tylko i wyłącznie z romantycznych pobudek. Nie chcą być żonami żołnierzy Milicji Terroru. Chcą zyskać własne pięć minut sławy, duża część z nich podobnie jak mężczyźni podejmuje walkę, wykazując się przy tym niezwykłym okrucieństwem. W lutym 2014 roku powstała specjalna, złożona wyłącznie z kobiet, policja obyczajowa, nazywana Al- Chansa. Dżihadystki, które się w niej znajdują mają za zadanie zmuszać kobiety, mieszkające na podbitych przez ISIS terytoriach, do przestrzegania zasad kalifatu. Brutalne biczowanie, kara śmierci za domniemaną zdradę małżeńską czy uprawianie czarów to tylko początek listy okrucieństw. Również Europejki, które przybyły do Syrii są członkiniami owej brygady. 
Kolejnym mitem, jaki funkcjonuje w zbiorowej świadomości jest wizerunek członków tzw. Państwa Islamskiego. Jawią się przeważnie, jako hordy nieogarniętych dzikusów przemieszczające się jeepami, z karabinami w dłoniach i wykrzykujące słynne hasło: „Allahu Akbar!”. W rzeczywistości to zorganizowana armia, większość ścisłego kierownictwa stanowią byli generałowie Saddama Husajna, jest też sporo specjalistów z Europy. Rekruterzy IS łowią na wielką skalę tych, którzy nie tylko posłużą później jako mięso armatnie, ale także ludzi wykształconych, znających się doskonale, między innymi, na tworzeniu PR. Strony internetowe, twitter, facebook i kanał YouTube są znakomitymi narzędziami, które ułatwiają dotarcie do często zdesperowanych, samotnych i sfrustrowanych młodych ludzi. Kolejnym miejscem, w którym łatwo o nowy narybek są meczety, radykalizacja muzułmanów odbywa się także w zakładach karnych. O tym wszystkim, a także o psychologicznych trikach stosowanych przez wysłanników tzw. Państwa Islamskiego pisze Petra Ramsauer. 
Największym zagrożeniem, a wczorajsze wydarzenia w Nicei zdają się to potwierdzać, są zdaniem autorki pojedynczy zamachowcy. Działają oni na ogół spontanicznie, bez jakichkolwiek kontaktów z „centralą”, wziąwszy sobie do serca słowa: „Jeżeli nie możecie urzeczywistnić dżihadu w Syrii, to atakujcie niewiernych w domach, zabijajcie ich tam, gdzie ich znajdziecie.”. Bronią może być wszystko, nóż, ciężarówka, domowej roboty ładunek. Europa zaś ma paść na kolana ze strachu. Celem ISIS nie jest wywołanie wojny totalnej, zdają sobie doskonale sprawę, że nie mieliby żadnych szans w takim konflikcie, dlatego taktyka ataków się zmieniła. Nie można przecież zapobiec zamachowi, o którym się nie wiedziało. Najgorsze jest to, iż ten sposób działania zdaje się być skuteczny. 
Europa jeszcze nigdy nie była tak podzielona, bardzo wyraźnie skręca na prawo i ku nacjonalizmom. Zamiast położyć kres terrorowi, godzimy się na mury i podziały, powolny rozpad wspólnoty, grozi nam upadek cywilizacji. A tymczasem Państwo Islamskie zaciera ręce i czeka. 
Jak zapobiec kolejnym wyjazdom do Syrii? Jak traktować tych, którzy stamtąd wracają? Na te i inne pytania odpowiedź znajdzie czytelnik w reportażu Petry Ramsauer. „Pokolenie dżihadu” to jedna z lepszych książek na temat ISIS, jakie czytałam. Ogromną zaletą jest prosty, miejscami wręcz łopatologiczny język. Być może to sprawi, że sięgną po tę lekturę także Ci czytelnicy, którzy na co dzień nie przepadają za literaturą faktu. Polecam. Ku przestrodze. 

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Warszawskiemu Wydawnictwu Literackiemu MUZA SA. 

„Pokolenie dżihadu” Petra Ramsauer 
tłumaczenie: Grotowicz Viktor 
tytuł oryginału: Die Dschihad Generation. 
data wydania: 18 maja 2016 
ISBN: 9788328704558 
liczba stron: 320

To moja prywatna lista książek, które warto znać, jeśli interesujecie się Bliskim Wschodem. Rzecz jasna to tylko kropla w morzu znakomitej literatury na ten temat. Wkrótce opublikuję notatkę o tych, moim zdaniem, najważniejszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz