sobota, 20 maja 2017

Warszawskie Targi Książki 2017

W czwartek, na Stadionie Narodowym w Warszawie, rozpoczęło się święto, które łączy księgarzy, wydawców, pisarzy, blogerów, dziennikarzy, czytelników, słowem wszelkich miłośników literatury. Warszawskie Targi Książki będą trwały cztery dni, od 18 do 21 maja. Gościem honorowym tegorocznej, ósmej już edycji, są Niemcy. 

foto: archiwum własne

Już po raz trzeci udałam się na Targi oficjalnie jako blogerka (trzy lata temu korzystałam z zaproszenia). Pojawiłam się na Stadionie Narodowym w sobotę około 12.00 i praktycznie od razu mogłam wyruszyć na łowy. Nie ma bowiem, podobnie jak w zeszłym roku specjalnej rejestracji, która generowała niepotrzebne kolejki, blogerzy dostają wcześniej bilety za pośrednictwem poczty elektronicznej, co uważam za ogromne udogodnienie. Kolejna pozytywna zmiana, którą zauważyłam od razu to fakt, że w zasadzie na wszystkich odwiedzanych przeze mnie stoiskach dostępna jest opcja płatności kartą. W bufecie można zaś upolować pyszne sałatki, kanapki, owoce i kawę, a kolejki nie są przerażająco długie, więc nie grozi nam śmierć głodowa w pogoni za wielką literaturą. 

foto: archiwum własne

foto: archiwum własne

foto: archiwum własne
foto: archiwum własne

Ja starałam się unikać tłumów, chociaż podczas tradycyjnego Dnia Reportażu jest to praktycznie niewykonalne, przechadzałam się nieśpiesznie pomiędzy stoiskami. Odwiedziłam między innymi Wydawnictwo IV Strona, Dom Wydawniczy Rebis, Wydawnictwo Znak, Wydawnictwo Czarne, Wydawnictwo Muza, stoisko Grupy Wydawniczej Foksal, Dowody na Istnienie, Książkowe Klimaty. Chociaż miałam ze sobą wizytówki specjalnie przygotowane na tę okazję nie mogłam się przemóc, żeby rozdawać je napotkanym wydawcom, czy autorom. Jednak nie jestem tak odważna, jak mi się wydawało. Widziałam wielu pisarzy, do których zwyczajnie nie miałam śmiałości podejść, ale Pani Kasi Bondzie po prostu musiałam powiedzieć chociaż skromne „dzień dobry”. Jak co roku przygotowałam listę książek, które zamierzałam zakupić (tylko 10 pozycji !!!!). Plan nie do końca się powiódł, gdyż zapomniałam swoich notatek z domu. W rezultacie z targów wróciłam z dziewięcioma książkami, w tym z pięcioma z listy. 

zdobycze targowe
foto: archiwum własne

Sobota, jak już wspominałam, jest rokrocznie na targach Dniem Reportażu, w sali LONDYN A odbywały się spotkania autorskie z tegorocznymi finalistami Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego oraz rozmowy z nominowanymi tłumaczami. Natomiast w sali LONDYN C miało miejsce spotkanie wokół książki „Islam. Jedenasta plaga” Hege Storhaug, które miał prowadzić Piotr Ibrahim Kalwas. Tymczasem Pani Storhaug przygotowała prezentację, na podstawie której wygłosiła krótki wykład, mający na celu utwierdzenie słuchaczy w przekonaniu, że islam to totalitaryzm i źródło wszelkiego zła, należy przywrócić granice i kontrole w Europie etc., inaczej czeka nas zagłada. Na samym początku zaś norweska dziennikarka stwierdziła, że w Polsce bardzo się jej podoba, ponieważ jest „czysto” i to dobrze, że nie daliśmy się wciągnąć w problemy, które są udziałem innych europejskich krajów. Lekki dysonans poznawczy odczuwałam patrząc na zdjęcia Marsylii, w roku 2013 (podobnie jak autorka książki) odwiedziłam to piękne, portowe miasto i byłam zachwycona architekturą oraz ludźmi, blokowiska wybudowane przez Le Corbusiera również widziałam z bliska i nie, nie musiałam zakładać hidżabu. Słuchając wypowiedzi Hege Storhaug czułam się tak, jakbyśmy zwiedzały dwie, diametralnie różniące się metropolie. 

spotkanie z Hege Storhaug
foto: archiwum własne


Zaraz po tej prelekcji przeniosłam się do sali LONDYN A, żeby uczestniczyć w spotkaniu z Edem Vulliamym, które prowadziła Milłada Jędrysik. Ideologicznie to był zwrot o 180 stopni. Można było posłuchać ciepłego, otwartego człowieka, który wiele ryzykował w pogoni za poszukiwaniem prawdy i sprawiedliwości. Który bez zażenowania krytykował polski, węgierski, amerykański i brytyjski rząd za mowę nienawiści, stwarzanie sztucznych podziałów, populistyczne hasła. To była naprawdę ciekawa, błyskotliwa i wciągająca rozmowa. 

spotkanie z Edem Vulliamym
foto: archiwum własne


Pamiętajcie, że targi trwają tylko do 21.05!




foto: archiwum własne
Do zobaczenia za rok!

czwartek, 11 maja 2017

„Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej Johnson” Ewa Winnicka

„Pieniądze nie kupią szczęścia człowiekowi, który nie ma pojęcia, czego chce: pieniądze nie zapewnią mu systemu wartości, jeśli nie wie, co jest dla niego wartością, ani nie dostarczą mu celu, jeśli się nie zdecydował, ku czemu zmierzać. Pieniądze nie kupią inteligencji głupcowi, podziwu – tchórzowi, szacunku – nieudacznikowi. Człowiek usiłujący kupić mózgi tych, którzy go przewyższają, aby mu służyły, zastępując ocenę pieniędzmi, ostatecznie pada ofiarą gorszych od siebie. Ludzie inteligentni go opuszczają, ale oszuści zlatują się do niego, zwabieni zasadą, której nie odkrył: że nikt nie może być wart mniej niż jego pieniądze.” 
„Atlas zbuntowany” Ayn Rand 


foto: Wydawnictwo Znak



Ewa Winnicka, dziennikarka, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, jest autorką znakomitych książek: „Londyńczycy”, „Angole” oraz „Nowy Jork zbuntowany”. Czytelnicy mogli również zapoznać się z tekstami autorki sięgając po „Politykę”, „Tygodnik Powszechny” czy „Duży Format”. Reporterka została dwukrotnie uhonorowana nagrodą Grand Press za teksty o tematyce społecznej, jest również laureatką Okularów Równości, a w 2015 roku otrzymała Nagrodę Literacką Gryfia. Dodatkowo warto nadmienić, że to właśnie Ewa Winnicka „odkryła” dla literatury faktu mieszkającą na co dzień w Belfaście Aleksandrę Łojek, autorkę książki „Belfast. 99 ścian pokoju”. 

„Milionerka” to opowieść o losach jednej z najbogatszych kobiet na świecie, filantropce, koneserce i kolekcjonerce sztuki- Barbarze Piaseckiej Johnson. Ewa Winnicka tworzy ze wspomnień pracowników, znajomych, służących Państwa Johnsonów oraz akt głośnego procesu spadkowego interesujący kolaż. 

Barbara Piasecka urodziła się w 1937 roku w Staniewiczach, w rodzinie rolników. Nie miała łatwego dzieciństwa, w domu brakowało pieniędzy i podstawowych dóbr. Gdy była małą dziewczynką znalazła się w samym środku wojennej zawieruchy, rodzina często zmieniała miejsce zamieszkania. Popłoch, strach, niepewność jutra to uczucia, z którymi musiała się zmagać Barbara Piasecka od najmłodszych lat. Choć na świadectwie dojrzałości, a potem na studiach oceny ma przeciętne to od momentu rozpoczęcia nauki na Wydziale Historii Sztuki (kolejno studiowała rolnictwo, potem filozofię, zdawała również bez powodzenia na biologię) następuje przemiana. Recenzenci chwalą pracę magisterską Piaseckiej, mówią o jej ambicji i dobrej orientacji w sztuce europejskiej. Zresztą podobno to właśnie owa znajomość sztuki połączyła Państwo Johnsonów i Barbarę wywindowała od pozycji pokojówki do kuratorki kolekcji sztuki pana domu. 

Powtarzana często anegdotka mówi, że gdy Seward Johnson zachwycał się świeżo nabytym obrazem, Piasecka poczyniła uwagę, że jest on dziełem ucznia, a nie mistrza, któremu owo płótno było przypisywane. Udowodniła swoją rację za pomocą datowania obrazu i wskazała na fakt, że przyszły małżonek słono przepłacił za dzieło. Taki był początek romansu Barbary Piaseckiej i starszego o przeszło czterdzieści lat Johnsona. I naprawdę chciałabym wierzyć w tę romantyczną opowieść, ale… 

Syn miliardera, Seward Junior utrzymuje, że ojciec, zanim poznał Piasecką, niespecjalnie interesował się sztuką. „Rysunek krowy na drzwiach stodoły- z tym miał do czynienia.” Potem, w jesieni jego życia pod wpływem Barbary zaszła w Sewardzie diametralna przemiana, zaczął kupować dużo, drogo i z rozmachem- Mondriana, Cézanne’a, Picassa. Każdy kaprys Barbary był zaspokajany. Miłość, zaślepienie? Czy ktoś taki jak Seward Johnson mógł prawdziwie kochać? (o tym, co przeżył w młodości, a co wiele mówi o jego późniejszych zachowaniach, Czytelnik dowie się podczas lektury "Milionerki"). Wreszcie czy Barbara rzeczywiście kochała męża czy jednak jej uczucia były wprost proporcjonalne do osiąganych korzyści majątkowych? W końcu to ona powiedziała, że „jeśli wróci, to tylko Rolls- royce’em”, gdy opuszczała kraj, w 1967 roku. 

W „Milionerce” Ewa Winnicka przytacza wypowiedzi osób, którym Piasecka udzieliła pomocy, nie tylko finansowej. Jej pracownicy w większości mówią o niej jak o sprawiedliwej, lecz chimerycznej szefowej. Charakterystyczne były jej wybuchy gniewu, ataki furii nie trwały jednak długo. Była perfekcjonistką, podczas budowy posiadłości Jasna Polana wielokrotnie kazała burzyć ściany i tworzyć je od nowa, bo nie odpowiadał jej uzyskany odcień marmuru. Inny wizerunek filantropki wyłania się z wypowiedzi tych, którym Piasecka nie udzieliła pomocy lub od których się odwróciła z sobie tylko wiadomych przyczyn. Wskazywane jest jej chłopskie pochodzenie, awans społeczny z pokojówki do roli wielkiej pani, który nie wyplenił jednak całkowicie pewnej naturalności, przaśności wręcz. Dzieci i wnuki Johnsona, które podjęły walkę o spadek naturalnie określają macochę jako „koszmar, w który wpędził rodzinę Seward”. Jaka była naprawdę? Dlaczego wszyscy pamiętają skandale, a niewielu wie o jej dobrych uczynkach? Stypendiach, które fundowała, wystawach dzieł sztuki, które organizowała albo specjalnych ośrodkach dla dzieci z autyzmem. Lepiej zapewne wypominać te nieudane próby, jak ratowanie Stoczni Gdańskiej czy Biblioteki Polskiej w Paryżu. 

Lektura „Milionerki” nie zmieniła zanadto mojego postrzegania Barbary Piaseckiej, natomiast na pewno pod koniec czytania książki zaczęłam jej współczuć - destrukcyjnych ludzi otaczających ją zewsząd, tego zagubienia i samotności, i majątku, pieniędzy, którymi chcieli z zupełnie niewiadomych przyczyn dysponować wszyscy wokół, a ona tkwiła w tym bagnie, wiecznie niedoceniona. Lepiej nie mieć za dużo...Polecam uwadze reportaż Ewy Winnickiej. 
Jedyna moja uwaga jest taka, że w Monako panują Grimaldi, a nie Garimaldi (błąd na stronie 309). 

„Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej Johnson” Ewa Winnicka 
data wydania: 27 marca 2017 
ISBN: 9788324041015 
liczba stron: 384