wtorek, 28 listopada 2017

Literacka Stolica 2017

Sobota, 25 listopada 2017 roku, wpadam zdyszana, jak zwykle spóźniona, do Big Book Cafe. Widzę uśmiechnięte twarze miłośników literatury, wśród nich same piękne kobiety, a nie, przepraszam, jest też jeden rodzynek. Tak zaczyna się dla mnie pięć najprzyjemniejszych godzin początku weekendu – Literacka Stolica. 



Organizatorki, Ola (Parapet Literacki), Maja (Zaczytana do samego rana) i Klaudia (Z książką do łóżka), nieprzypadkowo wybrały na miejsce spotkania gościnne wnętrze kawiarni Big Book Cafe. Roi się tu naturalnie od książek, które możecie oglądać i pochłaniać na miejscu, w asyście smacznego cappuccino lub kupić i czytać w domowym zaciszu. Na ścianie prezentuje się piękny kolaż wielkich osobistości świata literatury, oczywiście z polskimi akcentami, a w miejscu, do którego król udawał się piechotą znajduje się kolejna atrakcja tej uroczej knajpki – gadający kibelek. 

foto: Piękne organizatorki spotkania oraz mistrz pierwszego planu - Rafał.
foto: Jedna ze ścian w Big Book Cafe.

foto: Jak zwykle zaczęłam od jedzenia :D

foto: Regały z książkami do poczytania na miejscu.


Dziewczyny zadbały o szczegóły spotkania, od samej idei, poprzez realizację, aż do obietnicy stworzenia cyklicznej imprezy. Odbyły się trzy ciekawe prelekcje. Pierwszą, dotyczącą budowania własnej marki wygłosił Rafał Hetman z bloga CzytamRecenzuje.pl, kolejna, przedstawiająca meandry kanału YouTube, została przygotowana przez Justynę Suchecką i Natalię Szostak, czyli dreamteam Krótka Przerwa. Ostatni mini wykład traktował o Instagramie, a poprowadziły go Diana Chmiel (Bardziej lubię książki niż ludzi) i Paula Sieczko (Rude recenzuje). 

foto: Ja też się załapałam na zdjęcie, tu z 1/2 Krótkiej Przerwy, Justyną Suchecką <3, zdjęcie dzięki Blair czyta.


Prelekcje były ciekawe, pojawiały się liczne pytania słuchaczy, niestety czas płynął nieubłaganie. Zabrakło go na lepsze wzajemne poznanie się, choć zapewne będziemy mieć jeszcze niejedną okazję zobaczyć się na żywo. Ostatnim punktem programu były oczywiście KSIĄŻKI, czyli prezenty, które dla uczestników spotkania przygotowały Wydawnictwa i nie tylko:

foto: Partnerzy Literackiej Stolicy

W spotkaniu, oprócz wymienionych wyżej organizatorek i prelegentów, brały udział następujące osoby:

Biblioteczka ciekawych książek - Daria
biblioteczkaciekawychksiazek.blogspot.com 
Kulturalny Karmnik - Patrycja
kulturalnykarmnik.pl  
Blair Czyta - Ewelina
www.blairczyta.pl 
Smooky subiektywnie - Magda
www.smooky.pl
Literackie skarby świata całego - Ania
www.literackie-skarby.blogspot.com 
Książkowe wyliczanki - Magdalena
www.ksiazkowewyliczanki.pl  
Książki widziane oczami Patiopei - Patrycja
www.ksiazki-patiopei.blogspot.com
Reading my love - Paulina
www.paulinakaleta.com 
Booklove - Marta
www.booklove.pl  
Księgarka na regale - Elwira
www.ksiegarka.pl 
Pełnia - Małgosia
www.pelnia.eu
Dwie strony kultury - Magda
www.dwiestronykultury.pl 
Kasia i Książki - Kasia
www.Kasiaiksiazki.blogspot.com 
Books and Cats Lover - Monika
www.booksandcatslover.blogspot.com 
The Carolina's Book - Karolina
www.thecarolinasbook.net
Poczytne - Kasia
www.poczytne.blogspot.com
Cztelniczy - Gosia
www.czytelniczy.blogspot.com 
martaspyrczak.pl - Marta
www.martaspyrczak.pl


Do zobaczenia za rok!
#literackastolica2017



foto: A to książki z mojej paczki :)

czwartek, 16 listopada 2017

„Był sobie chłopczyk” Ewa Winnicka

"— Czegoż bym nie oddała, aby ocalić dziecko — rzekła biedna kobieta. — Wypłaczę oczy moje, byleś mnie zaniosło do strasznego ogrodu śmierci." 
"Matka" Hans Christian Andersen 

foto: Wydawnictwo Czarne


Ewa Winnicka, dziennikarka, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, jest autorką znakomitych książek: „Londyńczycy”, „Angole”, „Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej Johnson” oraz „Nowy Jork zbuntowany”. Czytelnicy mogli również zapoznać się z tekstami autorki sięgając po „Politykę”, „Tygodnik Powszechny” czy „Duży Format”. Reporterka została dwukrotnie uhonorowana nagrodą Grand Press za teksty o tematyce społecznej, jest również laureatką Okularów Równości, a w 2015 roku otrzymała Nagrodę Literacką Gryfia. Dodatkowo warto nadmienić, że to właśnie Ewa Winnicka „odkryła” dla literatury faktu mieszkającą na co dzień w Belfaście Aleksandrę Łojek, autorkę książki „Belfast. 99 ścian pokoju”. 

„Był sobie chłopczyk” to reportaż opowiadający historię małego Szymona z Będzina, zamordowanego przez rodziców i porzuconego w cieszyńskim stawie. Ewa Winnicka krok po kroku rekonstruuje wydarzenia, które doprowadziły do tragedii. Odpowiedź na pytanie czy można było uratować chłopca dziennikarka pozostawia czytelnikom. 

Chociaż wina rodziców nie budzi żadnych wątpliwości i nie ma tu miejsca na okoliczności łagodzące, to warto się zastanowić nad rolą instytucji państwowych w prezentowanej sprawie. W pierwszych latach życia dzieci, zwłaszcza uczęszczające do żłobków i przedszkoli, dosyć często chorują (do 10 infekcji rocznie) tymczasem Szymek był prawdziwym okazem zdrowia, nikt nie zastanawiał się nad tym, że od dłuższego czasu nie odwiedził lekarza. Zbliżały się terminy obowiązkowych szczepień, pisma dotyczące chłopca krążyły między przychodnią a MOPS-em, pracownicy mieli jednak inne, priorytetowe sprawy do rozwiązania. Jedynie policjanci, którzy usiłowali ustalić tożsamość chłopca porzuconego w stawie, stanęli na wysokości zadania i wytrwale, mimo ograniczonych środków finansowych, dążyli do odkrycia prawdy. 

Reportaż Ewy Winnickiej podzielony jest na trzy części. W pierwszej z nich autorka opisuje śledztwo prowadzone przez policjantów po odkryciu zwłok dziecka. Sprawa otrzymuje kryptonim „Jasiu”, zaangażowani są w nią początkowo policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie, następnie dołączają śledczy z kilku województw, aż wreszcie do poszukiwań rodziców chłopca włącza się Komenda Główna Policji. W miarę upływu czasu uwaga mediów i funkcjonariuszy skupiona na historii bezimiennego chłopca słabnie. 10 kwietnia 2010 roku dochodzi do katastrofy smoleńskiej, niewyobrażalnej tragedii, 24 stycznia 2014 roku w Sosnowcu zostaje porwana mała Madzia (później okaże się, że to matka, Katarzyna W. zamordowała dziewczynkę). Jednak policjanci z Komedy Powiatowej nie potrafią zostawić sprawy malca, cały czas szukają poszlak, nowych tropów, weryfikują informacje napływające do nich od potencjalnych świadków. Najbardziej bolesne jest to, że nikt nie zgłosił zaginięcia małego chłopczyka. 

Druga część książki poświęcona jest opisowi krótkiego życia Szymona, reporterka przedstawia także sylwetki rodziców chłopca. Może jakiś wpływ na zachowanie małżonków, agresję, miało trudne dzieciństwo? Dlaczego nie szukali pomocy w odpowiednich instytucjach? Dlaczego MOPS wiedząc o sytuacji matki Szymona (oprócz niego miała siedmioro dzieci, pięcioro z poprzedniego związku, choć warto w tym miejscu dodać, że ojciec chłopca również posiadał dzieci z innych związków) nie przyjrzał się baczniej tej rodzinie? Wygodniej było zapewne wypłacać pieniądze i nie szukać na siłę problemów. 

W trzeciej części Ewa Winnicka opisuje między innymi pewien zagadkowy telefon wykonany do MOPS-u przez sąsiadkę rodziców Szymona, która utrzymuje, że już bardzo długo nie widziała małego chłopca i jest pewna, że nie mieszka on z nimi. Ta krótka rozmowa jest punktem zwrotnym, od tego momentu pętla wokół rodziców dziecka się zaciska. Opisy zeznań matki i ojca Szymona, wzajemnie obarczających się odpowiedzialnością za śmierć syna są bardzo frustrujące. Zdumiewające, szokujące jest wręcz, opowiadanie, kto komu kiedy przyniósł jedzenie, wywlekanie jakichś trywialnych spraw. Ludzie, którzy zabili własne dziecko, kłócą się o tak nieprawdopodobne rzeczy, że od razu nasuwa się pytanie czy w ogóle powinni byli zostawać rodzicami? 

Podczas lektury reportażu „Był sobie chłopczyk” wielokrotnie zdarzyło mi się ocierać łzy, narastała też we mnie złość i frustracja. Tyle uwagi i zaangażowania poświęcamy ratowaniu życia poczętego, niektórzy prominentni politycy słyszą nawet krzyki zarodków, a jakoś nie starcza nam energii na ochronę już urodzonych, żywych dzieci. I to ochronę przed osobami, które paradoksalnie powinny roztoczyć nad nimi najczulszą opiekę. Książka Ewy Winnickiej jest doskonale napisana, jednak ze względu na tematykę czyta się ją ciężko, nie sposób uniknąć emocjonalnego szoku (zwłaszcza, jeśli mamy dzieci w podobnym wieku). Chociaż w zasadzie powinni przeczytać ją wszyscy, to ja polecam ją czytelnikom o mocnych nerwach. Znakomitym uzupełnieniem całości są fotografie Magdaleny Wdowicz-Wierzbowskiej.

„Był sobie chłopczyk” Ewa Winnicka 
data wydania: 11 października 2017 
ISBN: 9788380495814 
liczba stron: 208