środa, 23 sierpnia 2017

„Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie” Katarzyna Tubylewicz

"Jeśli wolność w ogóle coś oznacza, to jest nią prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć." 
George Orwell 


foto: Wielka Litera



Katarzyna Tubylewicz jest pisarką, publicystką, kulturoznawczynią i tłumaczką z języka szwedzkiego oraz nauczycielką jogi. Napisała „Własne miejsca”, „Rówieśniczki” i „Ostatnią powieść Marcela”, była również pomysłodawczynią i współautorką antologii „Szwecja czyta. Polska czyta”. W latach 2006-2012 kierowała Instytutem Polskim w Sztokholmie, prowadziła również zajęcia z zakresu kultury polskiej na Uniwersytecie Sztokholmskim. Jest autorką zachwycających tłumaczeń szwedzkiej prozy, między innymi książek, uwielbianej przeze mnie, Majgull Axelsson. 

Najnowsza książka Katarzyny Tubylewicz to zbiór rozmów autorki ze znanymi Szwedami, pisarką Elisabeth Åsbrink, biskup Evą Brunne czy reporterem Niklasem Orreniusem. Wśród bohaterów wywiadów znajdziemy również zwykłych ludzi, policjanta o afgańskich korzeniach, kuratorkę wystaw, która postanowiła zmienić zawód i zająć się organizacją pogrzebów, Polaków mieszkających na stałe w Szwecji. Choć tematyka rozmów autorki jest różnorodna na pierwszy plan wysuwają się problemy związane z wielokulturowością, globalizacją, upadkiem moralności będącym skutkiem zarówno postępującego islamskiego terroryzmu, jak i narastającego nacjonalizmu i obecnego w życiu politycznym populizmu. Szwecja, uznawana dotąd za państwo wzorcowe pod względem tolerancji dla odmienności, innych kultur, koloru skóry, obyczajów, związków jednopłciowych zaczęła dostrzegać problemy, które wiążą się ze sporym napływem imigrantów, niewyrażających woli asymilacji. Zamiast straszyć widmem przelewanej przez terrorystów islamskich krwi, gwałtów na autochtonach, łamania prawa przez przybyszów, Szwedzi coraz śmielej otwierają usta i próbują dialogu. To ważny przełom. 

Ludzkie opowieści, niezmiernie zresztą ciekawe, są tu najważniejsze. Rozmówcy Katarzyny Tubylewicz trafnie identyfikują zagrożenia mówiąc nie tylko o islamizmie, ale wskazując także na nacjonalistyczny ekstremizm prawicowy, jako zagrożenie dla demokracji liberalnej. Te dwie skrajne ideologie są zresztą, moim zdaniem, wzajemnie napędzającą się machiną. To właśnie promowany przez populistów, nie tylko w Polsce, strach przed uchodźcami utożsamianymi niesłusznie z terrorystami otworzył Puszkę Pandory, z której wylały się wszelkie negatywne emocje, w tym nienawiść. Przeraża fala hejtu rozlewająca się na internetowych forach, ale również przekuwanie w czyn gróźb pod adresem obcokrajowców. Spoglądam czasem na stronę Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, naprawdę jestem przerażona, że w ciągu zaledwie dwóch lat tak mocno wzrósł u moich współobywateli poziom agresji. Nie ma nic złego w promowaniu umiłowania Ojczyzny, w pokazywaniu historycznych osiągnięć, w byciu dumnym ze swojego państwa, jest natomiast haniebnym nawoływanie do nienawiści, atakowanie innych ludzi ze względu na kolor skóry, wyznawaną religię czy prywatne poglądy albo życie intymne. 

Bohaterowie rozmów Katarzyny Tubylewicz śmiało wskazują na błędy popełniane podczas integracji imigrantów, takie jak chociażby niestawianie wyraźnych wymagań względem nauki języka, dostosowywania się do obyczajów kraju, do którego się przybywa, zbyt długie przetrzymywanie przybyszy w ośrodkach dla uchodźców, gdzie ci siedzą bezczynnie, zamknięci w swoich pokojach. Duże znaczenie odgrywa tu też brak rozmów dotyczących różnic kulturowych i pewien rodzaj pobłażliwości dla imigrantów, wynikający prawdopodobnie z chęci niesienia pomocy, ale też z przeświadczenia, że mamy przed sobą ofiary konfliktu zbrojnego i musimy im dać więcej czasu na zrozumienie, na asymilację. To właśnie unikanie rozmów, publicznej debaty, zamiatanie problemów pod dywan, takich jak molestowanie kobiet w miejscach publicznych między innymi na basenach czy koncertach, spowodowały znużenie ludzi i zwrot w kierunku tych partii, które zaczęły prowadzić dialog na ten temat z wyborcami (niestety w dużej mierze siejąc strach i rozpowszechniając tylko część prawdy, a momentami wręcz zręcznie żonglując faktami przedstawiającymi uchodźców w jak najgorszym świetle). 

Zderzenie kultur zawsze powoduje problemy. Nie da się ich rozwiązać milcząc na ten temat, udając, że nic się nie dzieje, zasłaniając usta kulturowym relatywizmem. Kwestia przyznania azylu powinna być uzależniona od gotowości przyjęcia przez przybysza obyczajów i kultury kraju, w którym przebywa (w tym respektowania obowiązującego prawa). Podobnie chęci wejścia na rynek pracy danego państwa (zasiłek jest planem B, a nie opcją na ułożenie sobie wygodnego życia, kosztem innych). Części imigrantów to się znakomicie udaje, przykładem niech będzie jeden z rozmówców autorki „Moralistów”, Mustafa Panshiri. 

Katarzyna Tubylewicz pisze nie tylko o problemach związanych z polityką migracyjną, podejmuje również temat feminizmu i praw kobiet, tolerancji względem związków jednopłciowych, a także potrzeby oswajania się ze śmiercią. Długo czekałam na książkę, w której pojawią się te wszystkie wątki, opisane w sposób niezwykle wyważony i mądry, z przykładami rozwiązań, z zagrożeniami nazwanymi po imieniu, z wyzwaniami w obliczu których stoi obecnie Europa, bez histeryzowania i straszenia konsekwencjami udzielania pomocy potrzebującym. „Moraliści” to pozycja obowiązkowa dla każdego człowieka, któremu leży na sercu dobro wspólnej, zintegrowanej Europy i chęć ocalenia Wspólnoty, nad którą pracowaliśmy latami. 

„Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie” Katarzyna Tubylewicz 
data wydania: 10 maja 2017 
ISBN: 9788380321731 
liczba stron: 408

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz