czwartek, 5 kwietnia 2018

„Bóg mi świadkiem” Makis Tsitas

foto: Książkowe Klimaty


Makis Tsitas jest mało znanym w Polsce, za to bardzo popularnym w Grecji dziennikarzem, pisarzem, autorem kilkunastu książek dla dzieci. Prowadzi portal diastixio.gr poświęcony literaturze, sztuce i kulturze. W 2014 roku, za powieść „Bóg mi świadkiem”, otrzymał Europejską Nagrodę Literacką. 

Chrisowalandis to bezrobotny, niezbyt lotny, zadłużony, w co najmniej kilku bankach, a przy tym raczej leniwy pięćdziesięciolatek z nadwagą, chorujący na cukrzycę. Zamieszkuje z rodzicami i dwiema siostrami, które nieustannie stara się kontrolować, oczywiście mając na uwadze ich dobro. Czytelnik poznaje go w momencie, gdy ten traci pracę i rozpoczyna, niezbyt intensywne, poszukiwania kolejnego zajęcia. Chrisowalandis w swoim monologu za wszystkie spadające na niego nieszczęścia obwinia głównie kobiety, czasem również imigrantów, których liczba jego zdaniem niebezpiecznie wzrosła w ciągu ostatnich lat. 

Początkowo zabawne utyskiwania Chrisowalandisa wkrótce zmieniają się w rwący potok irytujących kalumnii, które bohater wygłasza względem kobiet. Zdaniem mężczyzny niewiasty Bóg stworzył jedynie po to by zwodziły, uwodziły, bałamuciły i ograbiały mężczyzn ze zdobywanych w pocie czoła pieniędzy. Chrisowalandis upatruje niepowodzeń u płci pięknej nie w niedostatkach swego charakteru, a jedynie w braku funduszy, którymi mógłby kupić przychylność kobiet i ich towarzystwo. 

Postać głównego bohatera jest przez autora celowo przerysowana, składa się z wielokrotnie powielanych klisz, stereotypów na temat leniwych Greków, którzy zamiast wziąć się do roboty wolą, pogrążeni w samouwielbieniu, sączyć wino i narzekać na ciężki los oraz przyjezdnych, zabierających im zajęcie i oczarowujących „ich” kobiety. Chrisowalandis koncentruje się na obwinianiu o swoje nieszczęścia byłego szefa, partnerek, sióstr, rodziców, wyimaginowanych „obcych” zamiast zastanowić się, czy może niepowodzenia, jakie go spotykają nie są przypadkiem zasługą jego samego i negatywnego przekazu, który kieruje do otoczenia. Mężczyzny nie da się polubić, a Makis Tsitas wprowadza pewne pogrążające go dodatkowo, iście tragikomiczne elementy do osobowości bohatera, który chce być niezależny, jednocześnie pozostając na garnuszku rodziców, z jednej strony pragnie przeżyć romantyczną miłość, a nieustannie wszelkie napotkane kobiety traktuje jak prostytutki, bardzo często się modli, a jednocześnie złorzeczy, przeklina i przedstawia czytelnikom swoje erotyczne fantazje. Nawet wzmianki o trudnym dzieciństwie Chrisowalandisa nie są w stanie złagodzić negatywnego wizerunku bohatera i wzbudzić w czytelniku odrobiny empatii. 

W książce Makisa Tsitasa jest pewien nieodparty urok, coś, co przyciąga jak magnes. Może to uczucie ulgi, że nawet, kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna, to wystarczy wspomnieć los Chrisowalandisa i uświadomić sobie, że gorzej już być nie może. Kiedy wydaje nam się, że oto przegraliśmy z kretesem, brak nam talentu, ktoś był lepszy, zawsze warto przypomnieć sobie pozbawionego samokrytycyzmu bohatera „Bóg mi świadkiem” i jego toporne wiersze. Przede wszystkim zaś warto wyciągnąć naukę z monologu bohatera, uświadomić sobie, że najczęściej to my sami, zupełnie niepotrzebnie, stwarzamy sobie problemy i po prostu zacząć żyć, lepiej lub gorzej, ale w zgodzie z własnym sumieniem. 

foto: archiwum własne


Powieść „Bóg mi świadkiem” Makisa Tsitasa otwiera Serię z winnicą wydawnictwa Książkowe Klimaty. Przyporządkowany jest jej różowy kolor wina. Czytając ją zastanawiałam się, jakie wina mogę polecić do tej wcale niełatwej lektury. Ostatecznie wybrałam dwa oblicza Zinfandela/Primitivo nierujnujące portfela. Pierwsze to Invino Zinfandel Rose z Pugli, mocno owocowe, z przyjemną słodyczą, która w finiszu daje nieco pieprznych/gorzkich nut. Aromaty wiśni i truskawek przeplatają się z kwiatem pomarańczy i przyprawami. Mimo słodkich akcentów to wino przyjemnie odświeża. Dodatkowo nie zapłacicie za nie więcej niż 20 zł. Drugie proponowane przeze mnie wino to White Zinfandel od kalifornijskiego producenta Sutter Home, półsłodkie, mocno owocowe, z aromatem wiśni, truskawek i słodkich pomarańczy, mało skomplikowane i przyjemne, tutaj nie doświadczymy nieco gorzkiego finiszu pierwszego wina, bez zaskoczeń, za to płasko i bezpiecznie, można zatem skoncentrować się na lekturze. Cena również was nie zaszokuje, nie przekracza bowiem 25 zł. 

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Książkowe Klimaty. 

„Bóg mi świadkiem” Makis Tsitas 
tłumaczenie: Michał Bzinkowski 
tytuł oryginału: Μάρτυς μου ο Θεός 
data wydania: 5 marca 2018 
ISBN: 9788364887468 
Liczba stron: 260

2 komentarze:

  1. A z czym wiąże się ta seria poza kolorem różowym?

    Sama powieść mnie interesuje mam słabość do negatywnych protagonistów, a ten wydaje się całkiem nieźle wykreowany.

    Pożeracz

    OdpowiedzUsuń
  2. Niee, seria nie wiąże się z kolorem różowym. To tej akurat książce przyporządkowany jest różowy kolor wina, każda z dziewięciu książek, które się ukażą będzie miała dopasowany jakiś kolor wina, który jest rekomendowany w trakcie lektury. I czytelnik może pobawić się w dopasowanie konkretnego wina albo w ogóle stwierdzić, że ten kolor nie pasuje, jakoś to uzasadniając lub zobaczyć jakie są propozycje "winnych" blogerów.

    OdpowiedzUsuń