foto: archiwum własne |
„Angole” to opowieść o słodko – gorzkich losach polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Ewa Winnicka oddaje głos „najeźdźcom” (tak określają tam Polaków sami Brytyjczycy), niektóre historie to pozytywne przykłady na to, że za granicą bez problemu, dobrze przygotowani, wykształceni ludzie zdobywają wysokie stanowiska i pną się po szczeblach kariery, inne- a takich jest większość, są obrazem nieprzystosowania, walki o przetrwanie, codziennych zmagań z szokiem kulturowym. Jakie są motywacje ludzi, którzy uciekają z własnego kraju, by za granicą budować swoją przyszłość? Jak bardzo trzeba być zdesperowanym, by wyjechać z ojczyzny nie znając ani jednego słowa w obcym języku? Przed czym uciekają emigranci? Niektórzy przed biedą, zobowiązaniami finansowymi, płaceniem alimentów, wyrokami polskich sądów, inni pragną się po prostu sprawdzić w nowej rzeczywistości. Nie ulega wątpliwości, że Ci ludzie chcą pracować, marzą o lepszym starcie, w kraju niestety nie ma na to szans. W Wielkiej Brytanii i Irlandii nie odbierają nikomu posad, szczelnie wypełniają dziury na rynku pracy, w wielu dziedzinach okazują się być szybsi i zdolniejsi od autochtonów. Podejmują się również zajęć, których rdzenni mieszkańcy wykonywać po prostu nie chcą, a przecież od dzieciństwa wpaja się nam przekonanie, że „żadna praca nie hańbi” i każdy zawód należy szanować. Z ust Moniki, lat 38, bohaterki tekstu „Nie chcę półżycia” dowiadujemy się dlaczego Polacy napotykają za granicą trudności. Jej zdaniem winny jest brak myślenia. Często podejmują spontaniczną decyzję o wyjeździe, nie wiedzą co ich czeka, nie są przygotowani prawnie ani językowo, nie mogąc poradzić sobie z zastaną rzeczywistością zaczynają pić, lekceważyć obowiązki, bądź też od początku trafiają na nieuczciwego pracodawcę, od którego trudno się uwolnić. W zbiorze „Angole” autorka przedstawia zarówno przykłady tych, którym się powiodło, jak i losy osób, którym nie udało się odnaleźć w obcym, nieprzyjaznym świecie. Mamy tu drobnych cwaniaczków, sprzątaczki, pracowników fabryk, restauracji, menadżerów, dyrektorów, ludzi pracujących na budowie oraz bezdomnych, którym niestety życie na emigracji dało się mocno we znaki. Jest coś niezdrowego, a zrazem głęboko fascynującego w podglądaniu życia zwykłych ludzi. „Angole” to swoiste ostrzeżenie, rozpoczynanie nowego życia za granicą często wymaga poświęceń, zmiany sposobu myślenia, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jeszcze przed wyjazdem, czy na pewno jest się na to gotowym. Bezrefleksyjna ucieczka z kraju i zaklinanie rzeczywistości - „jakoś to będzie” na pewno nie zdadzą za granicą egzaminu. Ten najazd, przeszło dwa miliony Polaków, zmienia brytyjską rzeczywistość, wzbudza niechęć rdzennych mieszkańców. Z drugiej strony jaka jest recepta polskiego rządu na zatrzymanie emigrantów? Afery, skandale, korupcja, coraz śmielsze mieszanie się Kościoła w politykę zamiast poważnej debaty publicznej na temat sytuacji mieszkaniowej, pomocy na starcie dla młodych rodzin, szykanowania przedsiębiorców, kłopotów służby zdrowia na pewno nie pomagają, a jedynie mogą decyzję o ewentualnym wyjeździe przyśpieszyć. Książka „Angole” została nominowana do Nagrody Literackiej Nike 2015. Reportaż uzupełniają piękne fotografie. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz