środa, 5 sierpnia 2015

„Fish change direction in cold weather” Pierre Szalowski

„Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć.” 
Maria Skłodowska- Curie

foto: archiwum własne


Debiutancka powieść kanadyjskiego pisarza to ciepła, wesoła, miejscami wzruszająca historia o tym, że gdy czegoś pragniemy, cały wszechświat potajemnie sprzyja naszym marzeniom. Książka ta przypomina nam, że możliwe są szczęśliwe zakończenia nawet najbardziej dramatycznych historii i nigdy nie należy się poddawać. 
Jedenastoletni chłopiec, tuż po Bożym Narodzeniu, w 1998 roku, dowiaduje się, że jego rodzice postanowili się rozstać. Tata wyprowadza się do letniego domku, mama zostaje z nim w montrealskim mieszkaniu. Bohater zwraca oczy ku bezkresnemu niebu i prosi je o interwencję. Następnego dnia chłodny front atmosferyczny przynosi opady marznącego deszczu, cała okolica pokrywa się lodem. Przeciążone linie energetyczne pod wpływem lodowego ciężaru zaczynają pękać, w domach brakuje prądu. Żeby przetrwać sąsiedzi, dotąd zdystansowani, milczący, nie nawiązujący bliższych więzi, muszą działać wspólnie. Katastrofa pogodowa to nowy początek dla wielu z nich. Homoseksualna para – Michel i Simon otwiera swe drzwi i przygarnia sąsiada Alexisa wraz z jego synem Alexem. Alexis, dotąd homofob i alkoholik zmienia swoje poglądy i życie o 180 stopni pod wpływem tej nieoczekiwanej znajomości. Julie, striptizerka z nocnego klubu postanawia rzucić pracę po tym jak na progu jej domu staje ekscentryczny rosyjski matematyk – Boris i prosi ją o pomoc w ratowaniu rybek. W jego mieszkaniu zabrakło prądu, a właśnie pisze doktorat. Kluczowa dla jego pracy naukowej jest obserwacja ryb w akwarium, w 32°C zwierzęta te pływają w ściśle określonym kierunku, każda zmiana temperatury wpływa niekorzystnie na zaplanowany eksperyment. Zajęci sobą młodzi kochankowie w pewnym momencie tracą czujność, woda w akwarium ma teraz zaledwie 19°C, a tymczasem ryby zaczynają się zmieniać, teraz pływają w parach, po zupełnie innej trajektorii. Gdy zabraknie prądu na całej ulicy wszyscy sąsiedzi jednoczą się, aby pomóc w ewakuacji domu starców. Co z rodzicami jedenastolatka? Czy znajdą sposób, aby ponownie być razem? Podczas usuwania lodu z dachu letniego domku ojciec bohatera ulega wypadkowi. Z połamanymi rękami jest zmuszony wrócić do domu i prosić żonę o pomoc w wykonywaniu najprostszych czynności. To, oraz pewna spontaniczna sąsiedzka impreza, a także wydarzenia w domu starców, zbliża do siebie małżonków. Powieść kończy się klasycznym happy endem. Nie należy tu oczekiwać intelektualnych wyżyn, język jest prosty, humor miejscami toporny. Jeden z internautów napisał, że to opowieść o miłości, wódce, o ujawnianiu się (chodzi o Simona i Michela i ich seksualne preferencje) i bardzo mroźnej pogodzie. Lekka, przyjemna lektura, w sam raz na upalne popołudnie. 
Książka wpisuje się w trend, który można ostatnio zaobserwować w dość dużej liczbie powieści. Ukazuje w prześmiewczy sposób poważne problemy takie jak imigracja, homofobia, obnaża stereotypy dotyczące wychowywania dzieci. W ubiegłym roku na rynku wydawniczym pojawiło się wiele tego typu powieści. Jonas Jonasson napisał „Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął”, gdzie walczy ze stereotypami dotyczącymi starości. Jego bohater jest całkowicie sprawny fizycznie, żądny przygód, nie godzi się na zamknięcie w domu opieki, ucieka. W „Analfabetce, która potrafiła liczyć” ten sam autor poddaje z kolei pod rozwagę problemy rasizmu, nietolerancji, obnaża stereotypy dotyczące poziomu intelektualnego czarnej ludności. Jeśli jednak chodzi o humor, styl, sposób tworzenia opowieści Pierre Szalowski najbardziej przypomina mi francuskiego pisarza Romaina Puertolasa, autora książki „Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie IKEA”. Jest to lekka, zabawna opowieść o indyjskim fakirze, który postanawia udać się do Francji, aby kupić nowe, najeżone gwoździami łoże. Podczas podróży dojrzewa, przestaje myśleć tylko o sobie, odnajduje miłość i spokój sumienia (w przeszłości często uciekał się do oszustwa i kradzieży, teraz jest czysty jak łza). 
Pierre Szalowski to niespokojny duch. Zanim postanowił napisać omawianą powieść chwytał się wielu zajęć. Był/jest fotografem, dziennikarzem, grafikiem komputerowym, współwłaścicielem firmy produkującej gry video, scenarzystą, doradcą politycznym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz