pod redakcją Agnieszki Wójcińskiej
z fotografiami Filipa Springera
“Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.”
Isaac Newton
foto: archiwum własne - zdjęcie w tle, okładka: Wydawnictwo Czarne |
Książka “Mur. 12 kawałków o Berlinie” to zbiór reportaży, których motywem przewodnim jest mur berliński, przez autorów NRDowskiej propagandy zwany antyfaszystowskim wałem ochronnym. Ta szpetna krecha podziału, symbol zimnej wojny, istniała od 13 sierpnia 1961 do 9 listopada 1989, przeszło 28 lat. Pozostałą po niej bliznę, wyrwę w przestrzeni miejskiej, dokumentuje Filip Springer w fotoreportażu będącym częścią tej lektury. Mur berliński nie jest jedynym, którego istnienie przywołują autorzy poszczególnych fragmentów książki. Wspomniano także o murze na granicy Strefy Gazy, o Ameksyce, o podziale Korei. Czytelnik dzięki relacjom bohaterów reportaży dowiaduje się jak wyglądało życie przed i po upadku muru berlińskiego.
W pierwszym fragmencie poznajemy sylwetkę artysty – stomatologa Ludwika Waseckiego, który hobbystycznie wykonuje instalacje z wykorzystaniem pozostałości muru, jego prace można obejrzeć w niewielkiej wsi Sosnówka, w powiecie oleśnickim. W książce odnaleźć możemy także dramatyczne historie porwań samolotów oraz bardzo ciekawe opowieści budowniczych tuneli, które umożliwiły ucieczkę około trzystu osobom z terenu NRD (odkryto 75 tuneli, z czego wykorzystano 19). Tunele w Strefie Gazy służą do przemycania między innymi broni, te wzdłuż granicy amerykańsko- meksykańskiej do transferu narkotyków, te zlokalizowane pod murem berlińskim przynosiły ludziom wolność.
Równie ciekawy jest reportaż o synu Helmuta Kohla, Walterze. Ojciec zjednoczenia Niemiec, wytrawny, szanowany polityk to jednocześnie człowiek, któremu zabrakło rodzicielskiej miłości dla synów. Kraj i jego sprawy traktował priorytetowo. Jego ciężko chora żona popełniła samobójstwo, bliski śmierci był także sam Walter. Obecnie pracuje jako tłumacz i pisarz, jego książka „Życie, to, co czujesz” stała się bestsellerem.
Bardzo mocny tekst „Tylko nie matura, córeczko” dotyczy tureckich imigrantów zamieszkujących Berlin. Zbrodnie honorowe są w tej społeczności na porządku dziennym. Katarzyna Brejwo opisuje dramatyczne losy kobiet, które pragną się kształcić, asymilować, chciałyby żyć jak ich zachodnie rówieśnice, niestety ich próby uzyskania wolności kończą się tragicznie – śmiercią z rąk najbliższych. Niewidzialny mur dzieli tureckich imigrantów od reszty mieszkańców miasta.
W książce przedstawiono także historie opuszczających Izrael Żydów, którzy osiedlają się w Berlinie. Powodów takiej decyzji jest wiele – nie zgadzają się na mury, podziały, okupację Strefy Gazy lub też emigrują ze względów ekonomicznych. Oczywiście narażają się tym samym na ostracyzm ze strony bliskich.
Nie przytoczę w tym krótkim opisie wszystkich reportaży zamieszczonych w tej lekturze, każdy z nich to prawdziwa perełka, skłaniająca do refleksji. Najbardziej wzruszył mnie fragment z jednego z ostatnich tekstów - „Paczek solidarności”. Opisano w nim między innymi historię miłości, która połączyła Michaela i Martę, a wszystko to za sprawą skromnej paczki z książeczką o niedźwiadku Petzim.
Polecam każdemu lekturę tego zbioru reportaży i oczywiście zachęcam do odwiedzenia Berlina. Jaki jest współcześnie? Pełen wesołych, otwartych, uśmiechniętych i skorych do pomocy ludzi, przynajmniej ja go takim zapamiętałam w 2013 roku.
***
Na zakończenie kilka fotografii z mojego pobytu w Berlinie, w 2013 roku.
foto: archiwum własne |
foto: archiwum własne |
foto: archiwum własne |
foto: archiwum własne |
foto: archiwum własne |
W Berlinie byłam ostatnio w roku 2010 chyba, mogę się mylić rok wte czy wewte. Odebrałam go pozytywnie; z tym, że ja zawsze bywam w Berlinie w okresie bożonarodzeniowym, więc ta pozytywność może stąd się bierze, trudno mi to jednoznacznie określić. Ludzie chętnie pomóc, gdy się o drogę pytało, na mieście zimno, ale Glühwein i Apfelpunsch miło rozgrzewały, gdy się między stoiskami weihnachtsmarktu krążyło. Przedziwnym było stać w miejscu, gdzie przebiegał mur, granica...
OdpowiedzUsuńA tak właściwie, Aniu, to narobiłaś mi ochoty, by znów Berlin zobaczyć ;) Póki co, zostaje mi lektura.
Właśnie ja tak bezskutecznie się od roku wybieram do Berlina i nie mogę jakoś dotrzeć, ale może na wiosnę się uda. Miałam nawet plan przeprowadzenia się tam na stałe, który wraca jak bumerang, zobaczymy może za którymś razem ta myśl zostanie przy nas na dłużej i się wyniesiemy :)
Usuń