|
foto: archiwum własne |
Jest to mroczna opowieść, w której autor usiłuje dowieść tezy, że kokaina rządzi światem. Trudno zaliczyć tę książkę do jakiegoś konkretnego gatunku, nie jest to reportaż, ani pamiętnik, nie mamy również do czynienia z powieścią sensacyjną, to raczej miszmasz wszystkiego po trochu. Możemy tu odnaleźć nawet elementy poetyckie (rozdział Kokaina # 4 wygląda jak wiersz). Dla mnie, konesera historii mafijnych, ta książka to była droga przez mękę. Nie dlatego, że jest nieciekawa albo słabo napisana, chodzi raczej o nagromadzenie faktów, nazwisk, szczegółów, którymi czytelnik jest nieustannie bombardowany. Nie sposób zapamiętać nawet połowy postaci występujących w książce. Autor opisuje kolumbijskie, meksykańskie, włoskie, rosyjskie, afrykańskie kartele narkotykowe, a także salwadorski gang „maras”. Losy mafijnych bossów przeplatane są historiami na temat kokainy- uprawy, początków handlu, sposobów transportu, największych akcji służb policyjnych i przejęć ładunku. Saviano pisze również o związkach narkotykowego biznesu z sektorem bankowym oraz skorumpowanymi politykami. Zatrważający jest fakt, że w czasie kryzysu niektóre banki zachowały płynność finansową tylko dzięki zastrzykowi gotówki karteli. Opisana jest historia pewnej kobiety, pracującej na wysokim stanowisku w banku, która zajmowała się szkoleniem z zakresu przeciwdziałania praniu brudnej, mafijnej forsy, a sama tymczasem wyprała grube miliardy. Z zainteresowaniem czytałam na temat gwatemalskich kaibili i ich związków z kartelem Los Zetas. Zresztą cała książka naszpikowana jest ciekawostkami, od opisu najbardziej wymyślnych sposobów transportu dużych partii narkotyków (teraz używane są łodzie podwodne), poprzez upadek Lehman Brothers, do fałszowania jaj Fabergé. W jednym z rozdziałów Saviano przedstawia, w co potrafi „zamienić się” kokaina. Mowa między innymi o specjalnych walizkach, o dodatkach do silikonowych biustów i pośladków, książeczkach dla dzieci, przepisach kulinarnych nasączonych narkotykiem, ukrywaniu kokainy w kontenerach z żywnością (np. w kawie, w puszkach szparagów, mrożonych rybach, warzywach, cukrze, kakao). Autor mówi też o tym, z czym mieszana jest kokaina przez dilerów. Domieszki aktywne to amfetamina, kofeina, mają wzmacniać i przedłużać działanie narkotyku. Do kokainy dodaje się również lidokainę i efedrynę, które naśladują jej skutki uboczne. Do „rozcieńczenia” i zwiększenia ilości porcji z danej partii towaru służą zaś mąka czy laktoza lub mannitol. Wydaje mi się, że dziennikarz dosyć trafnie wskazuje dlaczego macki mafijnych organizacji sięgają coraz dalej, a kokaina w zasadzie jest wszędzie. Saviano mówi, że „tym, co pozwala się rozrastać mafiom, jest zawsze jedno: próżnia władzy, słabość, zgnilizna państwa w konfrontacji z organizacją, która oferuje i reprezentuje porządek.” Tak jak pisałam wcześniej, nagromadzenie faktów, liczb, nazwisk, historii w tej książce czyni ją trudną w odbiorze, powoduje przesyt. Polecam głównie osobom zainteresowanym oraz fanom dziennikarza (ja sięgnęłam po „Zero Zero Zero” po tym jak przeczytałam wcześniejsze książki autora- „Gomorrę” i „Piękno i piekło”). Na koniec zdjęcie autorstwa mojej siostry- tradycyjna herbatka z liści koki, nieoceniona pomoc dla turystów zmagających się w górach z chorobą wysokościową, ta była spożywana w Chile.
|
foto: herbatka z liści koki, zdjęcie zrobione przez moją siostrę |
Książka wydaje się być intrygująca, ale ten nadmiar faktów i nazwisk mnie odstrasza. Nie lubię takiego nadmiaru informacji. Pewnie dlatego przeważnie nie czytam podręczników szkolnych ;)
OdpowiedzUsuńksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com