niedziela, 4 stycznia 2015

„Miedzianka. Historia znikania” Filip Springer

foto: archiwum własne
Fascynujący, doskonale napisany reportaż o miasteczku, które pewnego dnia zniknęło z mapy, zostało zlikwidowane, wymazane 13 maja 1972 roku na mocy decyzji Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu. Jestem pewna, że gdyby w greckich mitach było ziarenko prawdy to wybrakowaną, bo pozbawioną nadziei, glinianą beczkę z wszelkimi nieszczęściami Pandora wraz z Epimeteuszem otworzyliby dokładnie w miejscu, w którym znajdują się dziś ruiny miejscowości Kupferberg- Miedzianka. Miasteczku, które przetrwało siedem wieków, dwie światowe wojny, z którego w popłochu uciekali Niemcy, a Sowieci złupili cały uran jaki tylko się dało, tak naprawdę nic nie zostało oszczędzone. Pożary, nieszczęścia, głód, osunięcia ziemi, wypadki, maszerujące oddziały Hitlerjugend, później żołnierze radzieccy i ich zbrodnie na wyzwalanych terenach, pylica promieniotwórcza tamtejszych górników, prześladowania ludności przez władze PRL. Były też „lata tłuste”, miasto stanowiło niegdyś atrakcję turystyczną, przyjeżdżano tu by odpocząć, nacieszyć oczy pięknymi widokami, posilić się w gospodach i napić warzonego na miejscu „Złota Miedzianki”, piwa o unikalnym smaku. Dość powiedzieć, że swe pierwsze kroki w browarnictwie stawiał tu nie kto inny, jak słynny właściciel Spiża – restauracji na wrocławskim rynku, klubu w Katowicach oraz Pałacu w Miłkowie. Książka ta to nie tylko zapis suchych faktów na temat Kupferbergu, nie jest to wyłącznie drobiazgowy opis historii powstania, rozwoju i upadku miasteczka, to przede wszystkim niezwykle ciekawa kronika losów ludzi, na których pobyt w Miedziance odcisnął swe piętno. Autor obiektywnie przedstawia tych dobrych, złych, zwyczajnych, biednych i tych lepiej sytuowanych oraz ich dzieje. W usta jednej z bardzo kontrowersyjnych postaci wkłada zaskakująco trafne słowa: „Mamy piękną historię, piękną literaturę i mnóstwo pięknego chamstwa. W którejś z książek Wańkowicza jeden z jego rozmówców zapytał go, czy to picie wódki jest najtrudniejszą cechą Polaków. Wańkowicz odpowiedział, że picie nie jest problemem. Problemem jest bezinteresowna zawiść.” Trudno się z tym nie zgodzić. Czy to zazdrość, zawiść sprawiała, że kolega donosił na kolegę, a później cała rodzina pomówionego znikała bez wieści w czasach wydobycia uranu? Czy to nienawiść i chęć zemsty kazała plądrować poniemieckie domy, kościół ewangelicki, pałac, a nawet nagrobki w poszukiwaniu skarbów? Czyta się tę książkę jednym tchem. Nie mogłam się oderwać. Pochwalić należy nie tylko język, ale również sposób snucia tej opowieści. Uśmiechnęłam się na wspomnienie Prudnika, rodzinnej miejscowości mojego Taty oraz na myśl o weselu jednej z kuzynek, które odbyło się w Pałacu w Miłkowie. Z zainteresowaniem śledziłam wzmianki o krzyżach pokutnych, zabytki jurysdykcji karnej na Śląsku to bowiem moja ostatnia fascynacja. W tym roku, jeśli czas pozwoli, ponownie przeszukam okolice moich Teściów, w zeszłym roku „upolowałam” krzyż pokutny w Ligocie Książęcej, oczywiście postaram się też dotrzeć do pozostałości po Kupferbergu. „Miedzianka. Historia znikania” to znakomita lektura, pozycja obowiązkowa dla miłośników odkrywania tajemnic, fascynujących historii. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz