foto: archiwum własne |
Reportaż przeczytany na spotkanie Domowego Klubu Książki vel Sabatowa. Muszę przyznać, że spodziewałam się (i nie tylko ja) czegoś innego, większej ilości informacji na temat samej katastrofy reaktora jądrowego, a trochę mniej przemyśleń i przeżyć ze strony autora, ale po kolei. Pierwszy rozdział książki to próba wyjaśnienia pochodzenia nazwy miejscowości. Jedna z hipotez mówi, że być może wywodzi się ona od rośliny bardzo dobrze znanej w ziołolecznictwie- bylicy piołun. Ziele piołunu jest goryczkowym surowcem aromatycznym, pobudza apetyt, zwiększa wydzielanie soków trawiennych i wykazuje działanie żółciotwórcze. Ze względu na to, że zawiera tujon, o działaniu toksycznym na ośrodkowy układ nerwowy, nie wolno używać go w dużych ilościach. Herba Absinthii służy do sporządzania Vermutów, absyntu, a niektóre jego gatunki do wyrobu win*. Piołun jest tu na tyle ważny, że staje się klamrą otwierającą i zamykającą reportaż. Ostatni fragment będący cytatem z Apokalipsy Św. Jana (8, 10-11) zawiera wzmiankę o tej tajemniczej roślinie (gwiazda, która spada z nieba i czyni wody gorzkimi, niezdatnymi do picia). Nagromadzenie wątków w tej krótkiej książce jest przeogromne. Autor opisuje wycieczkę do Czarnobyla. Pisze również o swojej służbie wojskowej i jak bez żadnych kwalifikacji został plutonowym psychiatrą. Opowiada także o katastrofie w Seveso i związanej z nią ogromnej emisji toksycznych dioksyn do atmosfery. Dużo w tej książce wzmianek o historii Czarnobyla sięgającej 1193 roku, o trudnych relacjach polsko-ukraińsko- żydowskich, o buncie atamana Chmielnickiego, o tym jak Kozacy mordowali Żydów. Cataluccio bardzo obszernie opisał kolektywizację wsi i związany z nią głód- hołodomor. W latach 1929- 1933 zmarło z powodu głodu co najmniej siedem milionów ludzi. 23 października 2008 roku w wyniku rezolucji Parlamentu Europejskiego hołodomor uznano za „zbrodnię przeciwko ludzkości”. Wszystkie rozważania autora podparte są słowami znakomitych pisarzy i poetów rosyjskich (m.in. Dostojewskiego, Bułhakowa, Gogola). Pojawiają się obszerne fragmenty tekstów Grossmana i Aleksijewicz. Autor wspomina także poematy symfoniczne – Musorgskiego i Rimskiego- Korsakowa oraz malarstwo Goi.
W rozdziale poświęconym katastrofie pojawiają się wspomnienia ludności, lekarzy. Cataluccio przedstawia przyczyny katastrofy, jej przebieg i następstwa, pisze także o niepełnej świadomości wypadku wśród państw ościennych. W ostatnim rozdziale autor wyraża obawy związane z przekształcaniem Czarnobyla w swego rodzaju upiorny „radioaktywny Disneyland”. To miejsce pamięci zamienia się powoli w „cyrk na kółkach” nastawiony na zyski z turystyki. Nagromadzenie wątków w tej książce, zbyt skąpe informacje na temat samej katastrofy, a z drugiej strony obszerne opisy przeżyć autora, nie zawsze związanych z Czarnobylem czynią ten reportaż trudnym w odbiorze, zagmatwanym, wręcz chaotycznym, pozostaje pytanie jaki był zamysł twórcy i co tak naprawdę chciał przekazać? Warto oczywiście przeczytać tę książkę, ale z odpowiednim nastawieniem- wiedzy na temat katastrofy reaktora jądrowego jest tu mniej niż na Wikipedii.
*Informacje na temat ziela piołunu pochodzą z "Farmakognozji" Stanisława Kohlmunzera.
***
Przez pierwszą część spotkania towarzyszył nam czujny wzrok kota Puszkina (tak tak właśnie tego z Kroniki Kota Nakręcacza), w którym jestem zakochana po uszy ^^ Następnie Puch znudzony dyskusją udał się na spoczynek.
foto: archiwum własne, Kot Nakręcacz- Puszkin <3 |
Protokół ze spotkania made by Natalia znajdziecie tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz