foto: archiwum własne |
Bardzo interesujący reportaż o znikającym krajobrazie wzgórz otaczających Ramallah autorstwa palestyńskiego prawnika i pisarza, założyciela organizacji praw człowieka Al- Hak (Prawda).
Lubię sięgać po lektury opisujące konflikt izraelsko- palestyński, oczywiście zdaję sobie sprawę, że z propagandą możemy spotkać się po obu stronach, a ten trudny spór prawdopodobnie nigdy nie znajdzie rozwiązania. W tej książce zaskoczyło mnie coś innego, pozytywnie rzecz jasna. Raja Shehadeh pomimo jawnej niechęci do izraelskich osadników nie uderza w dramatyczne tony, nie wzywa do walki zbrojnej, jego orężem jest prawo i słowo. Stara się do problemu żydowskiego osadnictwa podejść racjonalnie. Ze szczegółami opisuje próby zapobieżenia zagrabianiu ziemi rdzennych mieszkańców wzgórz przez Izraelczyków, które podejmuje na sali rozpraw. Niestety często mimo przedstawiania oczywistych dowodów na to, że przedmiot sporu należy do Palestyńczyka autor spotykał się z niekorzystnym wyrokiem. Po latach uczestniczenia w takich procesach zrozumiał, że nie ma takiej możliwości, aby właściciel zagrabionej bezprawnie ziemi mógł ją odzyskać, zwłaszcza jeśli jeszcze przed rozstrzygnięciem sporu rozpoczyna się na niej budowa nowego osiedla. Z tej książki przebija nostalgia, miłość do zmieniających się nieustannie wzgórz, autor opisuje siedem wędrówek podczas których z przerażeniem odkrywa jak niszczony jest bezpowrotnie unikatowy krajobraz. Próżno wypatrywać gazel czy jeleni, kęp tymianku, oregano czy zielonej mięty, okolice Ramallah powoli zamieniają się w ufortyfikowane, betonowe twierdze. Jak to się stało, że tyle nowych osiedli powstaje w tak błyskawicznym tempie na Zachodnim Brzegu? Autor jako przyczynę podaje niekorzystne porozumienia z Oslo. „Jednak podpisując porozumienia z Oslo, OWP (Organizacja Wyzwolenia Palestyny) zgodziła się, aby obszar równy około jednej trzeciej Zachodniego Brzegu, określany jako strefa C, nie podlegał władzy Autonomii Palestyńskiej.” Dalej możemy przeczytać: „Tak więc w podpisanych przez OWP porozumieniach narzucono nam izraelskie rozwiązania prawne i administracyjne, które przewidywały nierówny podział ziemi między Arabami i Żydami.” Ciekawe jest to, że podczas opisywanych wypraw Raja Shehadeh potrafił porozumieć się z młodym izraelskim żołnierzem i nawet udało im się wspólnie wypalić nargile, agresji doświadczył natomiast ze strony palestyńskich chłopców, gdy wraz z angielską pisarką, Luisą Waugh, wybrał się na wycieczkę z Ramallah do Ajn al – Lauza. Oczywiście miał też miejsce epizod, w 1999 roku, gdy pisarz wraz z żoną- Penny zostali ostrzelani przez izraelskich żołnierzy. Jednak Raja Shehadeh stara się nie epatować historiami pełnymi przemocy czy rozlewu krwi. W książce możemy znaleźć cytaty z Marka Twaina, Hermana Melville'a, Thackeray'a. Całości dopełniają znajdujące się na wstępie do każdego z rozdziałów czarno- białe, wspaniałe fotografie, które na początku pokazują pustynny krajobraz, który następnie, w miarę czytania, zamienia się ostatecznie w betonowy mur. Smutne to i straszne.
Lekturę oczywiście polecam. Godna pochwały jest postawa autora, który mówi: „Jeśli mam wybierać między milczącą uległością a ślepą nienawiścią, wybieram trzecią drogę.” Tą drogą okazało się opowiadanie o palestyńskich problemach za pomocą znakomitych reportaży. Dodam tylko, że książka otrzymała Nagrodę Orwella w 2008 roku, a w 2012 roku znalazła się w finale Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz