„Pewnego dnia nagle stajesz się jednym z mężczyzn bez kobiet. Ten dzień przychodzi nieoczekiwanie bez żadnego ostrzeżenia, bez żadnej wskazówki, bez przeczucia, złego znaku, nikt nawet nie zapukał ani znacząco nie chrząknął. Mijasz zakręt i orientujesz się, że już tam jesteś. Ale nie możesz się cofnąć. Gdy raz miniesz ten zakręt, to miejsce staje się twoim jedynym światem. I nazywany w nim jesteś jednym z „mężczyzn bez kobiet”. Bardzo chłodno i w liczbie mnogiej. Tylko mężczyzna bez kobiety potrafi zrozumieć, jak ciężko, jak boleśnie jest stać się jednym z mężczyzn bez kobiet. Traci się cudowny zachodni wiatr.”
„Mężczyźni bez kobiet” Haruki Murakami
Najnowsza książka japońskiego pisarza, co roku ocierającego się o Nagrodę Nobla, to zbiór opowiadań. Siedem krótkich utworów łączy motyw przewodni – samotność w męskim świecie. To nieprawda, że brakuje w nim kobiet. Są, ale po pewnym czasie odchodzą, zdradzają, umierają, często porzucają bohaterów bez skrupułów. Charakterystyczne dla autora jest pokazywanie miłości bez głębi, związki przedstawione w opowiadaniach są przesycone erotyzmem, czysto fizyczne, bohaterowie nie są emocjonalnie zaangażowani. Nawet jeśli spotyka ich nieszczęście, jak w opowiadaniu „Kino”, gdzie sprzedawca obuwia sportowego, późniejszy właściciel pubu, nakrywa żonę in flagranti z przyjacielem z pracy jego reakcja jest nienaturalna – nie ma rozpaczy, histerii, chęci zemsty, nie ma nic.
Z czterema z siedmiu opowiadań czytelnik miał możliwość zapoznać się wcześniej, na łamach The New Yorkera, pisałam o tym w zeszłym roku (tu). Na uwagę zasługuje polskie tłumaczenie „Yesterday”. Anna Zielińska- Elliott zdecydowała się na ryzykowny zabieg, którego zaniechał amerykański tłumacz. Jeden z bohaterów w oryginale posługuje się dialektem z Kansai, polska tłumaczka postanowiła, że Kitaru będzie mówił gwarą poznańską. To było genialne posunięcie. Dzięki temu opowiadanie nabrało większego sensu, przy czym różnice w sposobie wysławiania się Kitaru i Tanimury często wywoływały uśmiech na mojej twarzy podczas czytania.
Dla tych, którzy znają i cenią Murakamiego omawiany zbiór opowiadań jest kwintesencją jego twórczości. Koty, tajemnicze kobiety, samotni mężczyźni, jazz, erotyzm to motywy znane z jego poprzednich utworów. Ci, którzy zetkną się z japońskim pisarzem po raz pierwszy być może zasmakują w specyficznej aurze otaczającej „Mężczyzn bez kobiet” i zechcą sięgnąć po inne książki mistrza. Jako wielka fanka twórczości Murakamiego absolutnie subiektywnie polecam tę lekturę.
Z czterema z siedmiu opowiadań czytelnik miał możliwość zapoznać się wcześniej, na łamach The New Yorkera, pisałam o tym w zeszłym roku (tu). Na uwagę zasługuje polskie tłumaczenie „Yesterday”. Anna Zielińska- Elliott zdecydowała się na ryzykowny zabieg, którego zaniechał amerykański tłumacz. Jeden z bohaterów w oryginale posługuje się dialektem z Kansai, polska tłumaczka postanowiła, że Kitaru będzie mówił gwarą poznańską. To było genialne posunięcie. Dzięki temu opowiadanie nabrało większego sensu, przy czym różnice w sposobie wysławiania się Kitaru i Tanimury często wywoływały uśmiech na mojej twarzy podczas czytania.
Dla tych, którzy znają i cenią Murakamiego omawiany zbiór opowiadań jest kwintesencją jego twórczości. Koty, tajemnicze kobiety, samotni mężczyźni, jazz, erotyzm to motywy znane z jego poprzednich utworów. Ci, którzy zetkną się z japońskim pisarzem po raz pierwszy być może zasmakują w specyficznej aurze otaczającej „Mężczyzn bez kobiet” i zechcą sięgnąć po inne książki mistrza. Jako wielka fanka twórczości Murakamiego absolutnie subiektywnie polecam tę lekturę.
foto: archiwum własne |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz