piątek, 28 kwietnia 2017

„Porwane. Boko Haram i terror w sercu Afryki” Wolfgang Bauer

„Terroryzm umożliwia dyscyplinarne interwencje tam, gdzie nadmiar demokracji utrudnia rządzenie.” 
„Semiologia życia codziennego” Umberto Eco 

foto: Wydawnictwo Czarne


Wolfgang Bauer jest niemieckim dziennikarzem, korespondentem wojennym i reporterem „Die Zeit”. Polscy czytelnicy zapewne pamiętają książkę autora, „Przez morze. Z Syryjczykami do Europy”, wydaną w zeszłym roku przez Wydawnictwo Czarne, wzbogaconą o wspaniałe fotografie Stanislava Krupara (więcej na temat tej lektury znajduje się w moim wpisie na blogu – tu). 

W reportażu „Porwane” Wolfgang Bauer opisuje powstanie, działalność i niebezpieczeństwa związane z jedną z najbardziej tajemniczych i krwawych sekt, operującą głównie na terenie Nigerii i państw sąsiednich, organizacją terrorystyczną, nazywaną „Boko Haram”. Punktem wyjścia tej opowieści reporterskiej są wydarzenia z nocy z 14 na 15 kwietnia 2014 roku, kiedy to z internatu w mieście Chibok bojownicy „Boko Haram” uprowadzili dwieście siedemdziesiąt sześć dziewcząt (do tej pory większość z nich nie wróciła do domu). 

Cały świat nagle zwrócił swe oczy ku Nigerii i jej problemom, a informacje o sekcie, jej brutalnych metodach działania, ideologii i postulatach politycznych znalazły się na pierwszych stronach gazet. Sławne osobistości publikowały zdjęcia opatrzone hasztagiem #bringbackourgirls. Pojawiały się głosy o potrzebie międzynarodowej interwencji zbrojnej na terenie Nigerii, organizowano szczyty celem ratowania dziewcząt. Parlament Europejski wydał między innymi rezolucję z dnia 17 lipca 2014 roku w sprawie Nigerii, dotyczącą zamachów dokonywanych przez „Boko Haram”, a wcześniej rezolucję dotyczącą sytuacji w Nigerii organ ten wydał 15 marca 2012 roku. 

Szok nie trwał jednak zbyt długo, wkrótce sytuacja na północnym wschodzie Nigerii przestała wzbudzać aż takie emocje. Problem pozostał nierozwiązany. Wtedy to o los zapomnianych dziewcząt upomniał się Wolfgang Bauer. Autor w towarzystwie fotografa i tłumacza przeprowadził wywiady z ponad sześćdziesięcioma dziewczętami i kobietami, którym udało się uciec z niewoli „Boko Haram”. Te relacje, spisywane często zaledwie kilka dni po odzyskaniu wolności przez rozmówczynie, rzucają nieco światła na zbrodnie „Boko Haram”, brutalność jej członków, mówią o życiu wewnętrznym tej organizacji. Jednak najważniejsze pytania takie jak sposób zarządzania sektą, źródła finansowania, sposób podejmowania decyzji, nadal pozostają bez odpowiedzi. 

Nazwa „Boko Haram” wywodzi się z języka hausa, to tradycyjne narzędzie międzyetnicznego porozumiewania się w Nigerii. „Boko” to wersja angielskiego słowa „book”, „haram” zaś oznacza w języku arabskim „zakazany”. Można zatem tę nazwę przetłumaczyć jako „książki są zakazane”, „zachodnia edukacja jest zakazana” albo ogólniej „zepsuta kultura Zachodu jest zakazana”, choć to również będzie pewne uproszczenie, bowiem „Boko Haram” neguje całość europejskiego dziedzictwa kulturowego zaszczepionego Nigerii przez brytyjskich kolonizatorów. Wiemy na pewno, że strukturę i ideologię sekta zyskała w 2002 roku, wtedy to pozycję lidera organizacji objął Ustaz Mohammed Yusuf (ważna postacią jest także Abubakr Shekau). 

„Boko Haram” żąda utworzenia kalifatu, gdzie obowiązującym prawem stanie się szariat. Przedstawiciele świata zachodniego mają zostać wydaleni z kraju, a wszelkie wytwory zachodniej cywilizacji zniszczone. Wrogami organizacji nie są jedynie „niewierni” i obcokrajowcy, ale także przedstawiciele skorumpowanego rządu, wymiaru sprawiedliwości czy administracji. Zakazane mają być europejskie stroje, tytoń, alkohol, muzyka, filmy oraz dominacja u władzy przedstawicieli południowych plemion. Tutaj polityka rzeczywiście odgrywa, oprócz religii bardzo istotną rolę. Rząd Nigerii dolewał jeszcze oliwy do ognia, gdyż łamał zasadę rotacyjności prezydentury. Według tego zwyczaju po chrześcijańskim prezydencie wywodzącym się z południa kraju, władzę powinien objąć muzułmanin z północy. Tymczasem długi czas sprawował władzę prezydent Goodluck Jonathan (południe), który objął stanowisko po poprzedniku Umarze Musa Yar’Adudzie (panował zaledwie trzy lata, ze względu na chorobę opuścił kraj), wywodzącym się z tej samej partii politycznej PDP (Ludowa Partia Demokratyczna), a wcześniej przez dwie kadencje władzę sprawował Oluseguna Obasanjo (południe). Od 29 maja 2015 roku prezydentem jest Muhammadu Buhari. 

„Boko Haram” prawdopodobnie dąży do wskrzeszenia imperium Kanem- Borno. Było to państwo, które obejmowało swoim terytorium dzisiejszy Czad, Niger, Kamerun i Nigerię, istniało między VII a XIX wiekiem. Co ciekawe, obszar działalności sekty pokrywa się częściowo z mapą sułtanatu sprzed stuleci. Istnieją doniesienia, że w 2015 roku liczba członków „Boko Haram” przekroczyła trzydzieści tysięcy i stale rośnie. Organizacja odnosi sukcesy nie tylko za sprawą terroru. Nigeria jest krajem o ogromnym rozwarstwieniu ekonomicznym. Bieda, brak perspektyw, brak szans na awans społeczny czy ekonomiczny popycha, zwłaszcza ludzi młodych, do szukania „sprawiedliwości” w łonie sekty. 

„Boko Haram” finansowana jest poprzez datki sympatyków, być może także organizacji terrorystycznych spoza Afryki. Źródłem pieniędzy organizacji są również dobra zagrabione podczas napadów na wsie i miasta, okupy płacone za porwanych cudzoziemców oraz handel żywym towarem, głównie porwanymi kobietami. 

Książka „Porwane” jest zapisem relacji kobiet, ich cierpienia. Bojownicy nie tylko uprowadzili dziewczęta, kobiety, ale również wielokrotnie bili, wykorzystywali seksualnie, zmusili do przejścia na islam i ożenku wbrew ich woli. Wiele z nich, po odzyskaniu wolności, musi zmierzyć się z kolejnym problemem – niechcianą ciążą. Choć Wolfgang Bauer starał się wyłuskać wiele informacji z relacji porwanych, to często trauma kobiet jest tak wielka, że nie są w stanie przypomnieć sobie szczegółów uprowadzenia i niewoli. Część z nich przetrzymywana była w zamknięciu, bez kontaktów ze światem zewnętrznym. Inne wprawdzie mogły przebywać na odkrytym terenie, ale w głębi dzikiego, nieokiełznanego lasu, na bagnach Sambisy, skąd ucieczka była niemożliwa. 

Reportaż Wolfganga Bauera jest świadectwem odwagi kobiet, ich siły i determinacji. Jednocześnie przedstawia słabość i obojętność Zachodu w obliczu terroru, który tylko w teorii nie stanowi zagrożenia dla Europy. Kto nam zagwarantuje, że jakiś „samotny wilk” z „Boko Haram” czuły na ideologię Państwa Islamskiego nie zaatakuje w którejś z europejskich stolic? To nie jest tylko problem Nigerii i państw ościennych. Nigeryjskie władze pomimo swej brutalnej odpowiedzi na działania „Boko Haram” nadal nie potrafią znaleźć wyjścia z sytuacji, a przemoc wobec cywili narasta po obu stronach konfliktu. Doskonałym uzupełnieniem książki są przepiękne czarno-białe fotografie autorstwa Andy’ego Spyra. Polecam. Dodatkowo zachęcam do przeczytania tekstu, który dla Biura Analiz Sejmowych przygotował dr Błażej Popławski, zatytułowanego „Boko Haram- ideologia i działalność”. 

„Porwane. Boko Haram i terror w sercu Afryki” Wolfgang Bauer 
tłumaczenie: Elżbieta Kalinowska 
zdjęcia: Andy Spyra 
tytuł oryginału: Die geraubten Mӓdchen: Boko Haram und der Terror im Herzen Afrikas 
data wydania: 22 marca 2017 
ISBN: 9788380494640 
liczba stron: 208

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz