poniedziałek, 8 grudnia 2014

“Królowa Śniegu” Michael Cunningham

foto: archiwum własne
Nowa, miejscami wzruszająca, miejscami wywołująca uśmiech, powieść obyczajowa autora rewelacyjnych “Godzin”. Skojarzenia z baśnią H.C. Andersena są oczywiste i rzeczywiście do oka jednego z bohaterów trafia płatek śniegu na podobieństwo odłamka szkła, który znalazł się w sercu i oku Kaja. Mamy tutaj pewien wycinek z życiorysu Tylera, jego młodszego brata- Barretta, jego narzeczonej- Beth i najlepszej przyjaciółki przyszłej żony- Liz. Tyler stara się z całych sił napisać piosenkę, ma to być prezent ślubny dla Beth, jest zdesperowany do tego stopnia, że postanawia sięgnąć z braku weny po natchnienie z zewnątrz- kokainę, a później heroinę (tu znów odniesienie do tytułu, śnieg to slangowe określenie twardych narkotyków). Barretta męczy to, że niczego w życiu nie osiągnął, jest zwykłym, szarym człowiekiem, homoseksualistą porzuconym właśnie przez kolejnego kochanka (królowa to również określenie na zniewieściałego homoseksualistę), mimo drzemiących w nim ambicji zawsze pozostawał w cieniu starszego brata. Kiedy pewnego wieczoru dostrzega na niebie łunę, zjawisko podobne do zorzy polarnej wydaje mu się, że oto otrzymał wiadomość od samego Stwórcy. Jego egzystencja ma jednak sens, każdy drobny gest, uczynek, codzienne czynności są same w sobie wielkie, niczego nikomu nie musi udowadniać, jest wartościowy dokładnie taki jaki jest. W Barrecie zachodzi duchowa przemiana, postanawia na powrót regularnie uczęszczać do Kościoła, odnajduje tam spokój ducha, to przynosi mu ulgę. O Beth nie dowiemy się zbyt wiele, przez większość książki definiuje ją piętno choroby nowotworowej, wzloty i upadki będące odzwierciedleniem procesu terapeutycznego. Na pewno kocha i jest kochana przez swoich bliskich, ale czy to wystarczy żeby pokonać zły los? Autor przedstawia ją jako postać niezwykle empatyczną, o dużej sile wewnętrznej, nie poddającą się łatwo, do końca stara się zresztą walczyć z chorobą. W baśni Andersena wystarczyło silne uczucie Gerdy, jej desperacja, by miłość pokonała czary i uwolniła Kaja. Cunningham pokazuje wyraźnie, że życie to nie jest prosta opowieść, legenda, która zawsze kończy się dobrze. Kolejna bohaterka, Liz to typowa, silna bizneswoman, cyniczna, twarda, spełniająca przede wszystkim swoje zachcianki, nie potrafiąca stworzyć normalnej relacji z drugim człowiekiem. Pisarz kreśli barwne portrety zwyczajnych ludzi połączonych ze sobą chorobą jednej z bohaterek, pisze tak ciekawie, że czułam niedosyt, chciałam dowiedzieć się więcej o losach postaci. Bohaterowie mają zresztą swoje pierwowzory w otoczeniu autora. W dialogi wprowadzona jest ponadto krytyka polityki Busha, zwłaszcza działań wojennych w Iraku (Tyler jest jego zdecydowanym przeciwnikiem). Autor przywołuje też wielokrotnie postać “Pani Bovary” z powieści Gustawa Flauberta. Ja zwróciłam uwagę na wątek dotyczący Jane Bowles, jako że jestem świeżo po lekturze powieści autorstwa jej męża- Paula, zatytułowanej “Ponad światem”.Powieść czyta się szybko, wpadłam w melancholijny nastrój po lekturze, w sam raz na kończącą się jesień. Zanim sięgnie się po tę książkę warto przypomnieć sobie dokładnie baśń Andersena, polecam opracowanie autorstwa Cecylii Niewiadomskiej z 1908 roku ze względu na piękno języka.

1 komentarz:

  1. Książka głęboko poruszająca. Czytanie jej to taka indywidualna terapia, po której pozostaje się długo w melancholijnym nastroju. Doskonała na zimowe wieczory.

    OdpowiedzUsuń