sobota, 18 października 2014

“Niechciani” Yrsa Sigurdardóttir

foto: archiwum własne
“Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?” te słowa Adama Mickiewicza, pochodzące z II części “Dziadów” dobrze ilustrują to, co czułam czytając powieść islandzkiej pisarki. To było moje pierwsze spotkanie z Yrsą Sigurdardóttir i momentami rzeczywiście się bałam. Pewnej nocy byłam bliska zawału, jak tuż po zgaszeniu światła w sypialni usłyszałam rumor. Okazało się, że wielka góra prania, którą przygotowałam sobie do prasowania na następny dzień zsunęła się na podłogę. Czytam opowieść o duchach, a zaraz potem coś takiego. Przypadek? Historia opisana w książce rozgrywa się na dwóch planach czasowych- współcześnie i w latach 1973-74. Ódinn dostaje za zadanie przygotowanie raportu na temat położonego na odludziu domu wychowawczego dla chłopców. Właśnie tam, w Krókur, w latach siedemdziesiątych działy się dziwne rzeczy...Wychowawcy- zdziwaczałe małżeństwo, podejrzanie mocno uduchowione, a jednak pozbawione empatii niejedno ma na sumieniu. Czy są w jakiś sposób odpowiedzialni za śmierć dwójki swoich podopiecznych czy był to nieszczęśliwy wypadek? Główny bohater próbuje dociec prawdy, jednocześnie musi uporać się z upiorami z własnego życia. Pół roku przed podjęciem przez niego śledztwa w tajemniczych okolicznościach zginęła jego była żona, musi sam stawić czoła wychowywaniu nastoletniej córki- Rún. Zastanawia mnie czy to przypadek czy autorka celowo wybrała takie imię? Jedno ze znaczeń islandzkiego słowa rún to sekret, tajemnica. Rzeczywiście dziewczynka jest przepełniona mroczną aurą, introwertyczna, nie szuka kontaktu z rówieśnikami, jakby miała coś do ukrycia...Podczas dochodzenia Ódinn odkrywa prawdę nie tylko na temat wydarzeń w Krókur, wychodzą na światło dzienne również rodzinne, skrzętnie skrywane tajemnice. Jest to powieść solidnie napisana, konstrukcja twarda i wytrzymała jak beton, wyraziste postaci, wciągająca fabuła, ciekawe zakończenie. I ten niepokój, który towarzyszy otwieraniu kolejnych kart. Klimatem przypominała mi hiszpańskie horrory, które w ostatnich latach zyskały na popularności i dlatego też jestem skłonna zarzucić jej pewną wtórność. “Kręgosłup diabła”, “Sierociniec”- fabuła skupia się wokół sierocińców, przeznaczonych dla chłopców, w których wcześniej doszło do tragedii, ktoś zginął, trwa żmudne odkrywanie prawdy, z towarzyszeniem nadprzyrodzonych mocy, w przerażającej atmosferze. Znajome? Dodajmy jeszcze krytykowaną przez wielu “Ciemność”, gdzie cała rodzina powoli ulega destrukcji, a ma to związek z historiami z przeszłości, napięcie w tej historii przypomina sinusoidę, u Yrsy Sigurdardóttir jest podobnie. Niemniej jednak jest to książka bardzo dobra, wciągająca i godna polecenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz