piątek, 31 października 2014

“Miasto kłamstw. Cała prawda o Teheranie” Ramita Navai

foto: archiwum własne
Brytyjska dziennikarka irańskiego pochodzenia napisała reportaż , który czyta się jak znakomitą powieść. Autorka opisuje w nim historię ośmiu wyrazistych postaci, które spotkała podczas swoich wędrówek po Wali Asr, głównej arterii miasta kłamstw. Jest ona zarazem osią tych opowieści. Poznajemy Dariusza, członka MEK (Modżahedin-e- Chalgh, Bojownicy Ludowi), zdradzaną małżonkę- Somaję, Amira- syna zamordowanych przez reżim wrogów politycznych, Biżana- gangstera i handlarza narkotyków, byłego członka japońskiej Yakuzy, Lejlę- prostytutkę, Morteza- żołnierza Basidż (paramilitarnej straży obywatelskiej) będącego jednocześnie homoseksualistą (co z definicji powinno się wykluczać), Asghara, który większość życia poświęcił hazardowi i rozrywkom przy czym ściśle przestrzegał dżawanmardi (kodeksu honorowego) oraz Faridę, dawną członkinię towarzyskiej śmietanki z najwyższego szczebla, obecnie podupadłą “lwicę salonową”. I jest to mieszanka wybuchowa. W każdej opowieści roi się od obyczajów, nakazów i zakazów związanych z wiarą, a w opozycji do nich mamy konflikty wewnętrzne i wyzwania, przed którymi stają bohaterowie. Muszą lawirować, muszą kłamać, często poświęcać własne szczęście, aby ocalić życie. Ramita Navai nie stara się ich oceniać ani nie usprawiedliwia, mówi jak jest, aby przeżyć w Teheranie trzeba umieć się dostosowywać, reagować błyskawicznie na zmieniające się okoliczności. Bardzo ciekawie opisany jest dysonans między południową, biedną częścią miasta a bogatą północną, w której więcej uchodzi płazem. Nieraz uśmiechałam się czytając o nienawiści do Zachodu, tępieniu amerykańskich wzorców, a dwa akapity dalej jakaś postać poruszała się po mieście porsche, dodgem, mustangiem, cadillakiem etc. Widać, że pomimo opisywanej hipokryzji niektórych Irańczyków, dylematów związanych z wiarą, przerysowania kilku bohaterów autorka stara się przekazać szczery obraz miasta, które zna ze swojej młodości i nadal darzy wielkim sentymentem. Navai pisze tak, że niemal czujemy się jakbyśmy sami podążali szeroką Wali Asr, obserwowali uliczny zgiełk i wdychali kłęby spalin. Dawno nie czytałam tak dobrego reportażu, wspaniały, niezwykle żywy i plastyczny portret Teheranu. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz