piątek, 13 lutego 2015

(Samo)biczowanie “Chimerą"

foto: archiwum własne
II edycja konkursu na opowiadania „Otwartym tekstem” organizowanego przez miesięcznik literacki „Chimera”, nad którym mecenat objęło PKN ORLEN powoli odchodzi w zapomnienie. Spośród prawie dwóch tysięcy nadesłanych tekstów Jury wybrało te najlepsze z najlepszych, przeczytać je można w najnowszym wydaniu magazynu “Chimera”. Moje historyjki (każdy autor o zgrozo mógł przesłać aż trzy opowiadania) przeszły bez echa, nikogo nie zachwyciły. Przyczyny tego są następujące (kolejność dowolna): 
a) brak talentu, 
b) toporny język i stylistycznie też wszystko leży, i kwiczy, nie mówiąc o interpunkcji (przecinki zawsze w moich tekstach żyją własnym życiem i w to nie wnikam) i upodobaniu do zdań wielokrotnie wielokrotnie wielokrotnie, czy już pisałam wielokrotnie?! złożonych, 
c) nieciekawa tematyka (umówmy się, że Proust i magdalenki, XVIII -wieczny ogrodniczy snobizm, domniemane złoża gazu łupkowego oraz choroby psychiczne są raczej passé), 
d) brak szczęścia, 
e) są Inni, lepsi ode mnie. 
Ok, dość tej samokrytyki. Gdy już przełknęłam łzy goryczy obiecałam sobie, że odtąd zastanowię się milion razy zanim coś wypuszczę dalej w świat, będę ciężko pracować nad stylistyką, składnią, nowych słów tworzeniem, uroczyście przysięgam. Amen. 
Zanim przejdę do ochów i achów, zachwytów wszelakich, jak najbardziej szczerych i płynących z serca, nad antologią konkursowych opowiadań,a tych będzie niemało, dygresja. 
***
Czego nie należy robić jeśli chcemy w przyszłości trafić na literackie salony, pławić się w celebryckich luksusach, ogrzewać w blasku sławy, fleszy etc? I to wcale nie będą moje słowa, tylko autorytetu w tej dziedzinie- Frédérica Beigbedera: 
„Po pierwsze nigdy nie powinniśmy sprawiać wrażenia, że kochamy życie; taka postawa dyskwalifikuje nas na wstępie.[...]Żeby być wiarygodnym należy mieć ponurą minę, ubierać się jak łachmaniarz, udawać cierpienie.[...]Po drugie, należy robić tylko jedną rzecz naraz.” 
***
Biada tym, którzy doskonale rysują, piszą (ale czyniąc to afirmują życie, a nie nurzają się w jego bagnie), gotują, tańczą, uprawiają sporty, a przy tym nauki ścisłe nie mają przed nimi żadnych tajemnic. Nie należy się do tego przyznawać i basta. 
W opublikowanych w „Chimerze” opowiadaniach konkursowych możemy się przejrzeć jak w lustrze, nie jestem tylko pewna, czy spodoba nam się to, co w nim ujrzymy. Nie jest to bowiem piękne zwierciadło w złotej ramie, to raczej pełne rys, krzywizn i pęknięć szkło. Umartwiania się nie ma w nich końca (patrz dygresja). Wyłania się z tych tekstów obraz naszego społeczeństwa jako zeżartego przez konsumpcjonizm, ogłupionego mediami mentalnego zaścianka. Zdaniem autorów krzywdzimy nie tylko siebie nawzajem, również zwierzęta cierpią katusze. Dużo tu wulgaryzmów (widać współcześnie tak ma być, jak ktoś nie sypnie soczyście paroma epitetami to nie dotrze do czytelnika), rozlewu krwi, ale też braku empatii, jakiegoś poczucia więzi. Rozmowy w przeciętnej rodzinie są jałowe, pozbawione treści. Z opowiadań wyziera zgnilizna moralna, być to mieć, ale bynajmniej nie w głowie, ale w portfelu, natychmiast wydać i zaciągnąć kredyt, byle nie w CHF. Obojętność w obliczu egzystencji i śmierci drugiego człowieka, ciche dramaty rozgrywające się za zamkniętymi drzwiami. Ważny jestem ja ja ja. I samotność, mimo otaczających nas ludzi, przedmiotów, bodźców, a z niej depresje, samobójstwa, uzależnienia- alkohol i narkotyki, niemożność adaptacji. Smutne to i przerażające. Czy w stu procentach prawdziwe czy obliczone na wywołanie odpowiedniego efektu (vide dygresja)? To w sumie nie jest istotne. Teksty konkursowe są naprawdę świetne, począwszy od tematyki, poprzez słownictwo, język (w kilku opowiadaniach oprócz treści warto też zwrócić uwagę na rytm utworu), styl, aż do słowotwórstwa niektórych autorów. Ciężko uwierzyć, że to debiutanci (zazdrość dodatkowo mąci mój udręczony umysł). Z 21 opowiadań tylko dwa nie przypadły mi do gustu, być może dokonałabym też niewielkich roszad jeśli chodzi o podium, ale na szczęście to nie mnie oceniać, kto na które miejsce zasłużył. Podsumowując – 10 zł to nie jest wiele, warto zainwestować te skromne środki w poznanie nazwisk początkujących pisarzy, o których mam nadzieję, będzie wkrótce głośno. (Nie, nie jestem cichym PR-owcem owego czasopisma, raczej skromną fanką, piszę to, co myślę. Dziękuję.)
foto: archiwum własne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz