foto: Pixabay |
Arcyciekawe opowiadanie pierwszy raz opublikowane w 1831 roku, na łamach l'Artiste. Na przyjęciu u Felicite des Touches spotykają się bywalcy najznamienitszych paryskich salonów, a jednocześnie postacie znane doskonale miłośnikom Balzaka z „Komedii Ludzkiej”. Wymienić w tym gronie możemy: markiza d'Espard, generała de Montriveau, lady Dudley wraz z małżonkiem, dziennikarza Blondet, Horacego Bianchona, malarza Bridau, baronową de Nucingen wraz z mężem, księżną de Cadignan, hrabinę de Serisy, Henryka de Marsay oraz Eugeniusza Rastignaca. W miłym towarzystwie, przy suto zastawionym stole bohaterowie dyskutują o polityce, zmianach społecznych, roli i pozycji kobiet, a także mankamentach ich charakterów. Rozmowy przeplatane są anegdotami odnoszącymi się do omawianych problemów. Początek ten przypomina mi trochę „Dekameron” Giovanniego Boccaccia. Jako pierwszy głos zabiera minister de Marsay. Henryk twierdzi, że dobry polityk powinien być zimny, bezinteresowny, każdą wypowiedź należy przemyśleć, kalkulować co się opłaca, a czego mówić nie należy, a przede wszystkim utrzymuje, że największym wrogiem w drodze do kariery są emocje. De Marsay mówi, że swe polityczne sukcesy i opisywaną taktykę zawdzięcza kobiecie, która była jego wielką miłością. W czasie ich romansu kochankowie wymyślili sekretny system szyfrów, bilecików, min, zachowań, aby potajemnie się porozumiewać. Gdy Henryk dostaje nagle gorączki i nie może dotrzeć na spotkanie z ukochaną wysyła liścik z informacją, że nie stawi się w pałacu kobiety. Po jakimś czasie żałuje tej decyzji, gdy dociera na miejsce schadzki okazuje się, że ktoś inny dotrzymuje już towarzystwa jego wybrance. Marzy mu się zemsta jak z „Otella”, ale na szczęście nikt nie zostaje ranny ani nie umiera. Ciekawe są tu tłumaczenia kobiety, kiedy de Marsay wyjawia, iż wie o drugim kochanku, najpierw kłamstwo, zaprzeczenie, później obrót o 180 stopni i to Karolina zaczyna udawać ofiarę (okazuje się bowiem, że minister również prowadził podwójną grę). Później zgromadzeni na uczcie towarzysze mówią o upadku arystokracji, o zacieraniu się różnic między klasami społecznymi, mocno krytykują Napoleona. Generał de Montriveau opowiada anegdotę z czasów odwrotu wojsk napoleońskich z Rosji. Ponownie omawiany jest motyw zdrady. Zazdrosny mąż podpala stodołę, w której zamknięta jest jego niewierna małżonka wraz z kochankiem- pułkownikiem. Następnie wywiązuje się ogólna dyskusja na temat zachowania kobiet, jakie cechy powinna mieć idealna niewiasta, dziennikarz Blondet tłumaczy swój punkt widzenia gospodyni wieczoru. I wreszcie Bianchon opowiada czwartą, najciekawszą historię, której absolutnie nie zdradzę, bo i tak o treści powiedziałam już zbyt wiele. Na zachętę dodam tylko, że Panie, które gościły na omawianym przyjęciu, po wysłuchaniu tej anegdotki opuściły salę urażone, w myśl zasady „co za dużo, to niezdrowo”. „Drugie studium kobiety” ma w sobie wiele cynizmu, jadu, ironii. Zupełnie nie podoba mi się obraz płci pięknej, który wyłania się z tego dzieła. Kobieta, zdaniem Balzaka, musi być dobrą aktorką, wyrachowaną, próżną, skoncentrowaną na sobie i własnym wyglądzie istotą, czarującą, ale jednak niezbyt inteligentną i dosyć powierzchowną. I gdyby ktoś miał wątpliwości to, według autora, tylko i wyłącznie kobiety zdradzają swoich mężów, nigdy na odwrót. Warto sięgnąć po ten nieco zapomniany tekst. Polecam.
OdpowiedzUsuńLubię zapomniane teksty, bo czytając je, daję im nowe życie, więc spróbuję .
Zapraszam do mnie: http://chcecosznaczyc.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz i oczywiście zajrzę na stronę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń