Na początek krótka dygresja na temat seriali dla nastolatków. Pamiętam lata '90 – czasy “Beverly Hills 90210” czy “Malibu Shores”. Trzydziestolatkowie grający siedemnastolatków, uczniów szkoły średniej. Jedynymi ich problemami były- rozterki miłosne, w którym luksusowym butiku zrobić zakupy czy jakiego koloru ma być karoseria ekskluzywnego samochodu kupionego na urodziny przez bogatego tatusia. Wrzucało się w to środowisko parę gorzej sytuowanych dzieciaków i jakoś się to wszystko kręciło. Później fabuły zaczęły ewoluować- dodawano specjalne moce jak w “Buffy, postrach wampirów”, “Heroes” czy bardziej współczesny “Tajemny krąg” albo kosmitów jak w “ Star-Crossed”. Można też iść dalej i nakręcić pseudohistoryczny gniot jak “Reign”, który udaje, że opowiada o losach Marii Stuart. Jedynym atutem tej produkcji są kostiumy tworzone przez dom mody Alexandra McQuinna...Na podstawie książki Kass Morgan również powstał serial, o tym samym tytule. Zdarzyło mi się obejrzeć parę odcinków. Rozdźwięk między tą produkcją a powieścią możemy znaleźć już na etapie pierwszego rozdziału. Przyznam się, że podchodziłam do tego dzieła z rezerwą, właśnie ze względu na pozbawiony wszelkiej logiki scenariusz serialu. Kupiłam książkę, żeby poćwiczyć angielski- polskiego wydania na razie brak i wcale się nie rozczarowałam. W porównaniu z serialem dzieje się tu o wiele więcej, mamy bohaterów, o których twórcy produkcji telewizyjnej zapomnieli, za to nie omieszkali dodać własnych- niezbyt ciekawych. Inaczej też wytłumaczone są pewne zdarzenia. Cudem ocalała po wojnie nuklearnej grupa ludzi zamieszkuje stację kosmiczną ponad radioaktywną powierzchnią Ziemi. Zapasy tlenu i żywności powoli wyczerpują się i trzeba szybko znaleźć sposób na ocalenie ludzkości. W związku z tym licząca sto osób grupa nastoletnich więźniów zostaje zesłana przymusowo na ojczystą planetę, aby sprawdzić czy możliwe jest jej ponowne zasiedlenie. Każdy z zesłańców ma na koncie przestępstwa, sekrety, powoli odkrywamy też motywy ich działań. Ich główne zadanie to przeżyć, udowodnić pozostałym mieszkańcom stacji kosmicznej, że powrót na Ziemię jest bezpieczny. Wszystko to okraszone pięknie sosem pierwszych miłości, rozczarowań, zdrad. Wiadomo, że nie osiągniemy tu intelektualnego szczytu, ale czyta się przyjemnie, szybko i myślami można powrócić do czasów licealnych. Wnikliwy umysł będzie się zapewne doszukiwał analogii do “Władcy much” Goldinga, ja rzeczywiście widzę jakieś niewielkie echa lecz przede wszystkim jest to dobra rozrywka na piątkowy wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz