piątek, 29 sierpnia 2014

“Sprzedawca broni” Hugh Laurie

Wydawać by się mogło, że prawdziwych polihistorów już nie ma. Ich epoka przeminęła wraz z odejściem Leonarda da Vinci. Jednak obserwacja takich postaci jak Woody Allen (uwielbiam książki "Czysta anarchia" i "Obrona szaleństwa"), Jose Carlos Somoza (wszystkie jak dotąd wydane powieści tego autora są godne polecenia), Hiromi Kawakami, Ferdinand von Schirach czy Hugh Laurie przeczy temu twierdzeniu. Świetny aktor, scenarzysta filmowy, pisarz i muzyk. Większości znany z doskonałego serialu “Dr House”, niektórym kojarzy się z jazzem, bluesem i płytą “Let them talk”, a innym właśnie z książką “Sprzedawca broni”. Głównym bohaterem tej powieści jest były szkocki żołnierz Thomas Lang, który otrzymuje zlecenie zabójstwa przedsiębiorcy, Aleksandra Woolfa. Propozycję oczywiście odrzuca i postanawia ostrzec swoją niedoszłą ofiarę przed grożącym jej niebezpieczeństwem. Wszystko to rozpoczyna łańcuch niesamowitych wydarzeń i zwrotów akcji. Mamy tu tajny amerykański projekt zbrojeniowy o kryptonimie “Absolwent”, organizację terrorystyczną o wdzięcznej nazwie “Miecz Sprawiedliwości”, niezbyt inteligentnych śledczych, a także piękne i wyrafinowane kobiety. Słowem wszystko, co powinno się znaleźć w dobrej powieści sensacyjnej. Książka jest ponadto bardzo dobrze napisana. Humor przypomina trochę ten w tetralogii fryzjerskiej Mendozy. Jest połączeniem dowcipu, ironii, abstrakcji, absurdu i miejscami ociera się o totalną głupotę, ale mnie rozbawił. Lang jest przy tym złośliwy i arogancki, dokładnie w typie “Dr Housa”. Nie można mu za to odmówić zdolności logicznego myślenia, podejmowania trafnych decyzji. Ponadto, podobnie jak serialowy lekarz uwielbia motocykle, nie pogardzi też szklaneczką whiskey. Niewątpliwym atutem powieści są poprzedzające każdy rozdział cytaty między innymi z Waltera Scotta, Szekspira, Oscara Wilde'a, Marcela Prousta, Rudyarda Kiplinga. Czyta się szybko, z tego co pamiętam. Tym razem miałam bowiem do czynienia z audiobookiem. Głos Jarosława Rebendy jest przyjemny dla ucha, niestety dwukrotnie udało mi się zasnąć dzięki tej ciepłej barwie podczas wieczornego słuchania. Wielka szkoda, że nie doszło do powstania filmu. Miał go nakręcić John Malkovich, a scenariusz miał zostać napisany przez samego Hugh Lauriego. Panowie spotkali się dwukrotnie na planie, wspólnie zagrali w “Człowieku w Żelaznej Masce”i w teledysku do piosenki Annie Lennox "Walking on Broken Glass".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz